- Gdy pokazałem moim znajomym z Platformy - w celu uniknięcia możliwych przekłamań - raport Zespołu Ekspertów Niezależnych ("Rz" opublikowała go w tygodniku "Plus Minus" - czytaj więcej), który skonsultowaliśmy z ekspertami amerykańskimi i brytyjskimi, jeden z tych polityków pokazał mi wtedy tego SMS-a. Powiedział mi, że nie podejrzewał wcześniej, iż mógł być tak bardzo manipulowany w sprawie śledztwa przez rząd - stwierdził w rozmowie z "Super Expressem" twórca jednostki specjalnej GROM.
"Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił" - mieli przeczytać wszyscy politycy PO tuż po katastrofie, jako instrukcjędo rozmów z mediami. Treść SMS-a Petelicki (zapewnia, że ma go w swoim telefonie) ujawnił w wywiadzie, który ukazał się na stronach internetowych tygodnika "Wprost", ale tego samego dnia zniknął. Czytaj więcej
Petelicki o polityku, który ujawnił mu wiadomość mówi oględnie. - Powiem tylko, że to bardzo uczciwy człowiek, któremu od dawna nie podoba się w Platformie wiele rzeczy. Tego samego SMS-a pokazałem też bardzo znanemu dziennikarzowi i dwóm osobom ze świata nauki - żeby nie było, że sobie wszystko wymyśliłem - przekonuje generał. Chętniej zdradza kto mógł być autorem wiadomości. Uważa, że jest to ktoś z trójki: Donald Tusk, Tomasz Arabski, Paweł Graś.
Jego zdaniem treść wiadomości świadczy, że premier czegoś się przestraszył. Uważa, że świadomie odrzucono możliwość zbadania katastrofy przez NATO. - Raport NATO byłby dla niego miażdżący i mógłby oznaczać dymisję rządu. Ci, co podjęli decyzję o przekazaniu śledztwa Rosjanom, doskonale wiedzieli, że MAK zawsze zwalał winę na pilotów. W ten sposób rządzący mogli uratować dla siebie stołki - stwierdza Petelicki.
Generał twierdzi, że nie ma interesu we wspieraniu PiS. - Gdy Jarosław Kaczyński był premierem, zabronił ówczesnemu ministrowi obrony narodowej kontaktów ze mną. Zresztą kiedyś popierałem Platformę, ale dostrzegłem zakłamanie rządu i jako człowiek uczciwy nie mogę milczeć - zapewnia.