Czy są szanse na powrót ludności greckiej Famagusty do swoich domów biorąc pod uwagę, że Turcja mimo presji ONZ i Unii europejskiej, do której chce dołączyć, nie jest gotowa zdemilitaryzować tej strefy?
Turcja jest nieugięta i presja wywierana przez wspólnotę międzynarodową na Ankarę pozostawia niestety wiele do życzenia. Jednak to nie oznacza, że musimy zrezygnować z naszych dążeń. Dla nas Famagusta jest symbolem. Okupacji terenów należących dziś do Unii europejskiej przez Turcję. Cypr jest częścią wspólnoty. Mówimy tu o kraju, który chce być członkiem UE, a równocześnie okupuje jej terytorium. To nie jest tylko problem Cypru, ale problem Unii. Dlatego Bruksela powinna nalegać na jego rozwiązanie. Famagusta jest moim zdaniem prawdziwym testem dla tureckiej woli kompromisu i jeśli nie pojednania, to zbliżenia z Cyprem.
Turecka strona zaproponowała w miejsce zwrotu własności, której greccy mieszkańcy Cypru się domagają, wypłatę rekompensat za utracone mienie. Czy takie rozwiązanie byłoby dla pana do przyjęcia?
Jestem zwolennikiem wolności wyboru i uważam, że jeśli ktoś chce przyjąć rekompensatę finansową, to jego sprawa. Kompensacje oferowane przez Ankarę są jednak bardzo niskie. Gdyby mieli choćby zapłacić czynsz za te 37 lat okupacji Warosi, to nie wiem, czy by dali radę. To wszystko jest zwyczajną zasłoną dymną, która ma odwrócić uwagę od prawdziwego problemu: obecność tureckich wojsk na terenie Cypru, czyli terytorialny problem, a nie własnościowy. My domagamy się wycofania tureckich wojsk z Cypru. To jest dla nas najważniejsze. Inaczej nigdy nie dojdzie między nami do porozumienia. Cypr nie może też być zakładnikiem procesu akcesyjnego Ankary do UE. To w ogóle nie powinno odgrywać roli. Turcja jest członkiem wspólnoty międzynarodowej i musi szanować prawo międzynarodowe. A nie szanuje go od 1974 roku.Turcja ściągnęła na wyspę już ponad 150 tysięcy Turków z kontynentu i zasiedla północną część Cypru. To uniemożliwia znalezienie jakiegokolwiek kompromisowego rozwiązania. Wszystko to nie powstrzymało Ankarę przed przewodniczeniem Radzie Bezpieczeństwa ONZ, ani przed pozowaniem jako obrońca praw człowieka w kwestii Strefy Gazy, okupowanej przez Izrael. Można by się z tego śmiać, gdyby to nie było takie smutne. Jest nas pół miliona, jakie zagrożenie możemy stanowić dla Turcji?