Przypominamy tekst z maja 2011

Wcześniej zapisał ich nazwy i dawki na kawałku gazety. Gdy po chwili rzucił o ścianę popielniczką, jego mieszkająca w pokoju obok znajoma przyszła sprawdzić, co się dzieje. Zastała Wojaczka siedzącego na podłodze i mamroczącego coś niezrozumiale. Uznała, że jest pijany, i wyszła. Czy było to zamierzone samobójstwo, czy tylko próba zwrócenia na siebie uwagi? Nie wiadomo, ale do jego grobu do dziś pielgrzymuje młodzież, zachwycona jego wierszami i awanturniczym życiem.

Wojaczek urodził się w 1945 roku w Mikołowie koło Katowic. Z problemami ukończył liceum, szybko porzucił studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Odtąd wciąż zmieniał miejsca zamieszkania, jeździł po Polsce i wszczynał pijackie awantury w knajpach. Znajomi wspominają, że ulubionym trunkiem poety stał się czysty spirytus. Za prowokowanie bójek i chuligaństwo co chwila trafiał do aresztów, ciągnęły się za nim sprawy sądowe. Podejmował kolejne próby samobójcze, truł się gazem i podcinał sobie żyły. Jedni twierdzą, że był chory psychicznie, wszak wielokrotnie trafiał do zakładów psychiatrycznych. Inni – że świadomie tworzył swoją legendę poety wyklętego.

Twórczość Wojaczka jest zgodnie oceniana jako wybitna. Zdążył wydać dwa tomiki wierszy, świetnie przyjęte przez krytyków. Jego poezja jest turpistyczna, często wulgarna, przewijają się w niej motywy śmierci, lęku i bezsensu życia. „Po dziewiąte:/ Życie jest nic niewarte/ Po dziesiąte:/ Może jest wiersza warte?" – pisał.  Gdy na przełomie lat 60. i 70. przybierała na sile kontrkultura, jego bezkompromisowa twórczość stała się bardzo popularna.