Przed meczem swojej drużyny kibice Bejtaru zorganizowali przemarsz ulicami Świętego Miasta. Wznosili przy tym rasistowskie okrzyki, wśród których „Śmierć Arabom!" był najłagodniejszym. Gdy na drodze demonstracji stanęła lewicowa aktywistka Reli Margalit z antyrasistowskim transparentem, natychmiast otoczył ją tłum młodych ludzi.
– Zaczęli na mnie pluć i wyzywać. Wyrwali mi transparent, a jeden z nich przyłożył mi w głowę drzewcem od klubowej flagi – powiedziała Maraglit gazecie „Haarec". To kolejny wybryk z udziałem kibiców Bejtaru w ostatnim czasie. Kilka tygodni temu kilkuset chuliganów w żółto-czarnych szalikach wdarło się po meczu do galerii handlowej Malha.
To, co później nastąpiło, prasa określiła jako jedne z największych zamieszek na tle rasowym w historii Jerozolimy.
– Mieliśmy do czynienia z linczem – powiedział jeden ze świadków Mohammed Jusuf. Kibice biegali po sklepach w poszukiwaniu arabskich pracowników i klientów. Schwytanych katowali.
Kilku arabskich pracowników służb sprzątających zostało przerzuconych przez szyby wystawowe. Kibice wpadali do sklepów prowadzonych przez Żydów i prosili o pożyczenie im noży i kijów, by mogli „rozprawić się z Arabusami". Tylko cudem nikt nie zginął.