Po polsku na Ukrainie

Polacy za granicą | Nowa ukraińska ustawa wprowadzająca języki regionalne jest szansą dla naszych rodaków

Publikacja: 22.09.2012 01:21

Deputowany opozycyjnej partii Nasza Ukraina  Hennadij Moskal zwrócił się z wnioskiem do władz miasta Dołbysz (ukr. Dowbysz) w obwodzie żytomierskim, by nadały językowi polskiemu status regionalnego. – To tradycyjne miejsce zamieszkania ukraińskich Polaków – uzasadniał. Wniosek napisał w języku polskim.

Dołbysz leży kilkadziesiąt kilometrów na zachód od Żytomierza. Niewielkie, biedne miasteczko, liczy 7 tysięcy mieszkańców; połowa to Polacy. W 1925 roku stał się, jako Marchlewsk, stolicą polskiego rejonu autonomicznego, Marchlewszczyzny. W 1935 r. rejon zlikwidowano, a z okolicznych wsi w 1936 r. deportowano Polaków do Kazachstanu. Dziś w miejscowej szkole, zbudowanej za polskie pieniądze, uczy się sporo polskich dzieci. Ale mieszkańcy język znają słabo. Czy jest szansa, by stał się regionalnym?

– Nad tym bardzo poważnie myślimy, o tym rozmawiamy – mówi Stefan Kuriata, szef polskiej organizacji w Dołbyszu. – Przecież Polaków mieszka u nas bardzo wielu. Ale jak zacząć? Trzeba rozmawiać z ludźmi, z radą wiejską – dodaje.

Język regionalny otrzymuje większość tych przywilejów, którymi cieszy się język państwowy – ukraiński. Mieszkaniec regionu, w którym przyznano taki status jakiemuś językowi, może pisać w nim sądowe pisma i używać go w urzędzie. W takim regionie mogą się też pojawić dwujęzyczne nazwy ulic.

Kontrowersyjna ustawa

Zastępca przewodniczącego Kongresu Mniejszości Narodowych na Ukrainie Josyp Ziselc twierdzi, że ustawa językowa została napisana z myślą o języku rosyjskim. Przedstawiciele innych narodowości, oprócz Węgrów w mieście Berehowe (węg. Beregszaz, pol. Bereg Saski) w obwodzie zakarpackim, gdzie język węgierski otrzymał status regionalny, nie są optymistami. W mieście Ismaił pod Odessą radni nie chcieli nadać językowi bułgarskiemu statusu regionalnego. A tam Bułgarzy stanowią 10 proc. mieszkańców – tyle, ile przewiduje ustawa, by starać się o przywileje dla ojczystego języka.

Przeciw ustawie protestują władze w obwodach na zachodzie Ukrainy. Radni w Tarnopolu skierowali ją do Sądu Konstytucyjnego. Przepisy krytykował przywódca Tatarów na Krymie Mustafa Dżemilew. Mówił, że szkodzą państwu i sprzyjają „separatyzmowi" (rosyjskiemu). Krymski Tatar Enwer Ametow tłumaczył ukraińskiej telewizji 1+1, że Tatarzy – w przeciwieństwie do innych narodowości na Ukrainie – nie mają własnego państwa. – Naszym państwem jest Ukraina. Dlatego nie urządza nas status regionalny dla tatarskiego – przekonywał.

Z prawa chcą natomiast skorzystać Rumuni. – W obwodzie czerniowieckim jest wiele wsi, których mieszkańcy mówią po rumuńsku. A szkoły są  tylko w języku ukraińskim. Na Uniwersytecie w Czerniowcach jest jedynie katedra rumuńska. Na co dzień języka rumuńskiego używa połowa mieszkańców obwodu czerniowieckiego – mówiła sekretarz Rumuńskiej Wspólnoty Ukrainy Aurika Bożesku.

Mościska – Żytomierz

Na razie żadna polska organizacja na Ukrainie nie podjęła formalnych starań o przyznanie polskiemu statusu oficjalnego. Ale niewykluczone, że to wkrótce nastąpi. Jest bowiem oprócz Dołbysza kilka znaczących skupisk ludności polskiej.

Jedno z nich w obwodzie lwowskim, blisko granicy.

W niektórych wsiach na Żytomierszczyźnie Polacy stanowią niemal połowę mieszkańców

– Jest około dziesięciu wsi w okolicach Mościsk i Strzelczysk, w których ponad połowa mieszkańców to Polacy. Mówimy o nich nawet, że to „polskie wsie" – opowiada Emilia Chmielowa, prezes Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie. – Mamy radnych Polaków, wkrótce będziemy obchodzić dziesięciolecie szkoły z językiem polskim w Mościskach. Sprawa języka polskiego jako regionalnego na pewno zostanie podniesiona, ale wymaga sporej pracy – dodaje.

Drugi duży obszar, gdzie żyją Polacy, znajduje się na wschód od przedwojennej granicy polsko-sowieckiej, w pasie miast Chmielnicki-Winnica-Żytomierz. Wspomniany już deputowany Moskal napisał prośbę o nadanie polskiemu statusu regionalnego także do władz Berdyczowa, jak również Marianówki (Marianiwka) w obwodzie żytomierskim.

Szefowa żytomierskiego oddziału Związku Polaków na Ukrainie Wiktoria Laskowska-Szczur do pomysłu nastawiona jest jednak sceptycznie. – Oficjalnie, na terenie naszego obwodu nie ma ani jednego miasta, w którym Polacy stanowiliby ponad 10 proc. mieszkańców – podkreśla. – A język polski zna teraz głównie młodzież, ucząca się go w specjalnych klasach w pięciu szkołach w Żytomierzu i wielu innych w pozostałych miastach obwodu; starsi mają z polskim wielki kłopot. Ale najważniejsze to powstanie w Żytomierzu polskiej szkoły. Bez niej nie ma co mówić o ustanowieniu polskiego jako regionalnego – wskazuje.

Ilu jest Polaków

W niektórych wsiach na Żytomierszczyźnie i w sąsiednich obwodach Polacy to niemal połowa mieszkańców. Wielu nie przyznaje się do polskiego pochodzenia, co jest następstwem okresu przed II wojną światową, gdy w ZSRR bycie Polakiem było niebezpieczne.

– Nadanie polskiemu statusu regionalnego otworzyłoby nam drzwi do Polski i do Europy. Umożliwiłoby spokojne uczenie polskiego. Polskie dzieci, ze znajomością ojczystego języka, mogłyby wyjeżdżać na studia do Polski – wylicza w rozmowie z „Rz" Walentyna Pasiecznik, szefowa oddziału Związku Polaków w 43-tysięcznej Szepietówce w obwodzie chmielnickim.

Jej zdaniem przywileje dla języka polskiego nie będą jednak możliwe. – Przeszkodą są oficjalne dane. Według statystyk w Szepietówce i regionie mieszka tylko ponad 2 procent Polaków. Nieoficjalnie – 25 procent! Skąd taka różnica? – Podczas spisu mieszkańców w 2001 roku urzędnicy nie pytali nas o narodowość. Kiedy przeprowadzaliśmy własne badania ankietowe, wiele osób przyznawało się do polskiego pochodzenia – uzasadnia Pasiecznik. Mówi, że od ponad dziesięciu lat Polacy w Szepietówce starają się o polską szkołę. Wysiłki są na nic, urzędnicy mówią o „braku pieniędzy".

Podobnie jest w nieodległym Berdyczowie, słynnym z klasztoru Karmelitów. Tam oficjalnie Polacy stanowią poniżej 5 procent ludności, ale nieoficjalnie mówi się o 15–25 procentach.

Ważne jest jednak to, że na wschód od Zbrucza polsko-ukraińskich konfliktów narodowościowych nie było nigdy, więc wyższy status polskiego nie powinien wzbudzić kontrowersji. A na zachód od Zbrucza spory właściwie wygasły, bo Polaków zostało niewielu. Trzeba więc poczekać.

Deputowany opozycyjnej partii Nasza Ukraina  Hennadij Moskal zwrócił się z wnioskiem do władz miasta Dołbysz (ukr. Dowbysz) w obwodzie żytomierskim, by nadały językowi polskiemu status regionalnego. – To tradycyjne miejsce zamieszkania ukraińskich Polaków – uzasadniał. Wniosek napisał w języku polskim.

Dołbysz leży kilkadziesiąt kilometrów na zachód od Żytomierza. Niewielkie, biedne miasteczko, liczy 7 tysięcy mieszkańców; połowa to Polacy. W 1925 roku stał się, jako Marchlewsk, stolicą polskiego rejonu autonomicznego, Marchlewszczyzny. W 1935 r. rejon zlikwidowano, a z okolicznych wsi w 1936 r. deportowano Polaków do Kazachstanu. Dziś w miejscowej szkole, zbudowanej za polskie pieniądze, uczy się sporo polskich dzieci. Ale mieszkańcy język znają słabo. Czy jest szansa, by stał się regionalnym?

Pozostało 88% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!