Reklama

W Engelbergu zatrzymaliśmy domino, wróciła radość

Rozmowa „Rzeczpospolitej” z Łukaszem Kruczkiem, trenerem kadry skoczków

Publikacja: 17.12.2012 00:44

W Engelbergu zatrzymaliśmy domino, wróciła radość

Foto: Fotorzepa, Michał Grodkowski grodk Michał Grodkowski

Boże Narodzenie uratowane?

Łukasz Kruczek: Tak to wygląda. Przyszły sukcesy, wreszcie można trochę odetchnąć i spokojnie pracować dalej. W Engelbergu się okazało, że sprawdzają się te różne zagrania, których próbowaliśmy, by poprawić wyniki.

Które było najważniejsze? Poprawienie kombinezonów, szczera rozmowa w kadrze, wycofanie Kamila Stocha na treningi w Ramsau?

Każde było ważne, bo wcześniej działał efekt domina, jedno niepowodzenie napędzało następne. Daliśmy sobie czas, zajęliśmy się każdym elementem i poustawialiśmy od nowa.

Nie żałuje pan, że przed drugim sobotnim skokiem Kamila nie poprosił o opuszczenie belki startowej? Austriacy obniżyli ją Andreasowi Koflerowi i dzięki temu pokonał Stocha.

Reklama
Reklama

Nie jesteśmy jeszcze na to gotowi. Żeby to robić, trzeba skakać już bardzo regularnie, powtarzalnie. My dopiero wracamy do równowagi, to byłoby zbyt ryzykowne. Kamil przegrał o 0,1 pkt, najmniejszą z różnic. Wystarczyłby minimalnie inny pomiar wiatru i miałby zwycięstwo. Pół punktu od sędziego też, ale absolutnie nie mamy pretensji. Kamil jest dobrze oceniany. Warunki też były w sobotę sprawiedliwie. W niedzielę już nie, wiało raz z tyłu, raz z przodu. Na przykład Piotrek Żyła i Klimek Murańka skoczyli bardzo przyzwoicie, ale przegrali z wiatrem. A w drugiej serii czołowej dziesiątce, czyli również Kamilowi i Maćkowi Kotowi, niepotrzebnie jury obniżyło belkę.

W jednym Kamil nadal ustępuje najlepszym: w prędkościach na rozbiegu.

Potrafi już bardzo szybko jechać, ale jeszcze tego nie pokazuje w zawodach. To problem całej naszej kadry, poza Dawidem Kubackim, który jeździ szybko i powtarza to. Ale już Maciek Kot potrafi, jak w niedzielę, w jednej serii być bardzo szybki, w drugiej bardzo wolny. To kwestia odpowiedniego stania na nartach. Popracujemy nad tym. Ciągle mamy też duże rezerwy, jeśli chodzi o sprzęt, posiedzimy nad kombinezonami.

Stoch rok temu w Engelbergu też był drugi, oczekiwania przed Turniejem były ogromne i to go w pierwszych konkursach przerosło. Teraz będzie inaczej?

Jesteśmy dojrzalsi, wszyscy. Wyciągnęliśmy wnioski. Ale i sytuacja jest trochę inna: rok temu Kamil był wymieniany w gronie faworytów TCS, był skoczkiem z czołowej dziesiątki. To go na początku trochę spętało, potem sobie z tym poradził. Teraz pojedzie jako jeden z wielu dobrych skoczków. Zresztą, jak tu wskazywać faworyta, skoro Thomas Morgenstern niedawno był liderem, a teraz z trudem zdobywa punkty, Kamil się nie kwalifikował do konkursu, a jest na podium.

Reklama
Reklama

Może pan wystawić w Turnieju aż siedmiu skoczków, tego jeszcze nie było.

I mam problem, bo TCS jest trudną, wyczerpującą próbą i muszę wybrać zawodników, którzy sobie z tym poradzą. A nie zapominajmy, że tuż po Turnieju są konkursy w Wiśle i Zakopanem, dla nas jeden z najważniejszych momentów sezonu. Musimy uważać, żeby zawodników nie zamęczyć.

Jaki jest cel w Turnieju?

Chcemy podejść do TCS jak do Engelbergu: nie wiążmy sobie pętli, miejmy z tego radość. Wolę się cieszyć z sukcesów, a nie z tego, że ktoś nas uważa za faworyta.

Boże Narodzenie uratowane?

Łukasz Kruczek: Tak to wygląda. Przyszły sukcesy, wreszcie można trochę odetchnąć i spokojnie pracować dalej. W Engelbergu się okazało, że sprawdzają się te różne zagrania, których próbowaliśmy, by poprawić wyniki.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Reklama
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Wydarzenia
Zrobiłem to dla żołnierzy
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Reklama
Reklama