Przy pomniku ofiar tragedii smoleńskiej po raz kolejny doszło do incydentów z udziałem żołnierzy. Po przepychance z obywatelami siłą odebrali im i zniszczyli wieniec z napisem „Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski. Stop kreowania fałszywych bohaterów!". Po raz kolejny żołnierze ustawili się w roli cenzora. Do tego posługującego się nieuzasadnioną siłą.
Być może wieniec stanie się dowodem w sprawie przeciwko osobom, które go złożyły. Jak ujawniliśmy w „Rzeczpospolitej", prokuratura prowadzi osiem postępowań w sprawie znieważenia pomnika ofiar tragedii smoleńskiej, w tym trzy zakończyły się wysłaniem aktu oskarżenia. W sądzie ruszył już proces oskarżonego o składanie wieńca Zbigniewa Komosy.
Dowództwo Garnizonu Warszawa utrzymuje, że może usuwać wieńce z niewygodnymi dla władzy napisami. Być może gen. dyw. Robert Głąb, dowódca Garnizonu Warszawa, którego na świadka chce wezwać obrońca oskarżonego, wyjaśni, czy decyzje podejmuje sam, czy realizuje zlecenie szefa MON.
Wojsko tłumaczy, że na placu marszałka Piłsudskiego jest gospodarzem, bo „jest to teren wojskowy przekazany w użytkowanie Dowództwu Garnizonu Warszawa w 2018 roku". Taką decyzję podjął Błaszczak, aby można było tam postawić pomnik smoleński oraz monument Lecha Kaczyńskiego.
„W związku z tym służba garnizonowa ma obowiązek zapewnienia w jego obrębie porządku oraz reagowania na wszelkie przejawy naruszenia godności i powagi znajdujących się tam miejsc pamięci" – tłumaczy nam oficer DGW. Chociaż twierdzi on, że wojsko nie łamie prawa, niewątpliwie omija pewne zasady, co najmniej narażając się na śmieszność oraz zarzut upolitycznienia. Obserwujemy bowiem, że armia wykorzystywana jest przez PiS do bieżącej polityki. Błaszczak nie miał oporów, aby wprowadzać do jednostek wojskowych kandydatów PiS przed wyborami po to, aby zrobili sobie zdjęcie z żołnierzami. Z wizytą w śląskiej brygadzie WOT gościła np. Jadwiga Wiśniewska. Kilka miesięcy temu pododdziały żandarmerii pilnowały razem z narodowcami kościołów.