Wśród dziennikarzy reprezentujących różne media pojawiają się zarzuty dotyczące rzetelności zebranego materiału. Krytycznie o dokumencie "Śmierć prezydenta" wypowiedział się w Radiu Zet członek komisji Millera kpt. Wiesław Jedynak.
- Zostały tam zastosowane pewne uproszczenia, które u osób znających się na lotnictwie mogą budzić wątpliwości i zastrzeżenia, czy ten film był merytorycznie dobrze osadzony - ocenił. Jego zdaniem zabrakło rzeczywistych zdjęć lotniska w Smoleńsku, które pokazałyby jak naprawdę wyglądało jego oświetlenie i kontrola lotów.
Jedynak przekonywał, że konkluzja filmu o wyniku badań katastrofy jako owocu współpracy polsko-rosyjskiej, jest zaskakująca. – Nie potwierdzam tego. W ostatniej scenie, ostatnich sekundach filmu powiedziano, że "dzięki współpracy". Nasza ocena tej współpracy została określona w naszych uwagach do raportu – mówił.
Zwrócił uwagę, że dokument nie wspomina o zaginięciu jednego z rejestratorów lotu (w filmie jest mowa o trzech, a na pokładzie były cztery). - Jeden z nich w ogóle nie został odnaleziony. Na pokładzie był jeden rejestrator katastroficzny, rejestrator głosów oraz rejestrator eksploatacyjny, tzw. „quick access recorder" produkcji polskiej, który został odnaleziony nieco później. Czwartym był dawny rejestrator, który przed pojawieniem się rejestratora eksploatacyjnego służył do bardzo zgrubnego określenia, czy samolot nadaje się do dalszej eksploatacji przy lądowaniu - wyjaśnił.
Zastrzeżenia do producenta i pokazania prac ekspertów
W TVP1 dokument oceniali dziennikarze badający katastrofę. - W tym filmie kłamstwo goni kłamstwo - uważa Anita Gargas z "Gazety Polskiej". Autorka filmu "Anatomia upadku" nie ma zaufania do firmy Cinefilx. - Przecież jego producentem jest firma, co jest już powszechnie znane, która zawarła z Rosją szereg kontraktów, szereg umów, które pozwoliły jej zwiększyć obroty o 300 procent w 2010 roku. Moim zdaniem jest to przesłanka do tego, żeby twierdzić, iż ten film z założenia nie miał być filmem obiektywnym. I chyba pierwszy raz zdarza się, żeby powstawał film, który przedstawia fakty, zanim śledztwo w sprawie katastrofy się skończyło - stwierdziła.