Rz: Na stronie internetowej pani ministerstwa jest lista państw, z którymi Gruzja utrzymuje stosunki dyplomatyczne. Nie ma na niej Rosji. Kiedy może się pojawić?
Maja Pandżikidze: To zależy od Rosji. Dopóki okupuje 20 proc. naszego terytorium, dopóki ma ambasady w Suchumi i Cchinwali [stolicach separatystycznych republik Abchazji i Osetii Południowej – red.], dopóty utrzymywanie z nią stosunków dyplomatycznych nie jest możliwe. Ale sytuacja może się zmienić.
W zeszłym tygodniu premier Bidzina Iwaniszwili spotkał się w Davos z szefem rosyjskiego rządu Dmitrijem Miedwiediewem. Atmosfera była chyba inna niż ta, którą można odczytać w pani wypowiedzi?
Faktem jest, że Rosja okupuje 20 proc. naszego terytorium. Mimo wszystko można poprawiać stosunki z Rosją. Polityczne – trudno, co wynika z tego właśnie faktu, ale gospodarcze, handlowe i kulturalne tak. Poprawa w tych dziedzinach może wpłynąć w końcu i na politykę. W Davos odbyło się krótkie spotkanie, nie było zaaranżowane, doszło do niego na obiedzie wydanym przez gospodarza forum. Premierzy się przywitali i rozmawiali dwie, trzy minuty.
Iwaniszwili jest postrzegany jako prorosyjski. Czy taki premier nie będzie dążył do przywrócenia stosunków dyplomatycznych z Rosją?