Pamiątki po Anodzie dla nowego muzeum

Czy okruchy opłatka, który matka wetknęła Janowi Rodowiczowi w Wigilię 1948, gdy aresztowała go bezpieka, trafią kiedyś na ekspozycję nowego muzeum w piwnicach Ministerstwa Sprawiedliwości?

Publikacja: 10.03.2013 22:19

Dziś opłatek leży na wystawie „Kamyk na szańcu" Barbary Wachowicz. – Pamiątki po Anodzie nie opuszczą mojej wystawy – zapowiada autorka.

Rodzina Anody i Muzeum Powstania Warszawskiego rozpoczęły zbiórkę pamiątek po Janie Rodowiczu, bohaterze „Kamieni na szaniec". Rodowiczowi – żołnierzowi legendarnego batalionu „Zośka" - poświęcona ma być sala nowego muzeum w piwnicach Ministerstwa Sprawiedliwości. Tam do marca 2015 roku powstanie muzeum opowiadające powojenne losy bohaterów Armii Krajowej i komunistyczne represje wobec nich.

Zbiórka się zaczęła

W podziemiach dzisiejszego resortu, w jednej z sal (nie wiadomo dokładnie w której) Jan Rodowicz był więziony od grudnia 1948 do 7 stycznia 1949. I w tym gmachu został najprawdopodobniej zamordowany. Okoliczności jego śmierci do dziś nie zostały wyjaśnione, mimo oficjalnego procesu.

Zbiórkę pamiątek ogłosił kilka dni temu kuzyn Anody Jan Rodowicz w Muzeum Powstania Warszawskiego .

- Od tego ile tych przedmiotów uda się zebrać, zależy jakość tej wystawy. Dlatego zwracam się do wszystkich, by przekazywali pamiątki do Muzeum – mówi Jan Rodowicz.

Dziedziczką dużej części spuścizny po Anodzie jest Barbara Wachowicz, pisarka, propagatorka pamięci o bohaterach „Kamieni na szaniec".

Nagroda rodziny

W sobotę odebrała nagrodę rodziny Rodowiczów za to, że „jako pierwsza osoba w Polsce powiedziała prawdę o życiu, walce i tragicznej śmierci Jana Rodowicza i nadal kultywuje pamięć o nim". Wachowicz przyjaźniła się z matką Anody – Zofią Rodowicz, przeprowadzała z nią wywiady. Od niej otrzymała cenne przedmioty, które dziś pokazuje na wystawie „Kamyk na szańcu".

- Przekaże Pani pamiątki po Anodzie do Muzeum? – pytamy.

- Ja od razu mówię – one nie opuszczą wystawy. Nie pozwolę, żeby kolekcja „Kamyka na szańcu" została rozparcelowana – mówi „Rz" Barbara Wachowicz. – Ta wystawa wędruje po Polsce od 1991 roku i miała ponad 200 ekspozycji w dziesiątkach miast, pamiątki po Anodzie będą jej częścią, dopóki ta wystawa będzie żyć.

- A Muzeum Powstania? - Niech sami zbierają. Daj im Boże szczęście.

Dyrekcja Muzeum Powstania na razie stoi z boku. - Kwestia spuścizny jest sprawą między rodziną Rodowiczów a Barbarą Wachowicz. My nie uczestniczymy w tych rozmowach – stwierdza wicedyrektor MPW Paweł Ukielski.

A rodzina Rodowiczów łagodzi potencjalny konflikt.

- Do otwarcia muzeum w Ministerstwie Sprawiedliwości jest jeszcze dużo czasu - mówi nam bratanek bohatera Antoni Rodowicz.

Relikwie: opłatek i zegarek

Wystawę „Kamyk na szańcu" można teraz oglądać w Muzeum Niepodległości. Największą relikwią związaną z Jankiem Rodowiczem są okruchy opłatka, który matka wcisnęła mu do ręki w Wigilię 1948 roku, kiedy do domu weszli funkcjonariusze bezpieki aresztować go.

- Miała nadzieję, że tam, w więzieniu się z kimś podzieli. Nie zobaczyła go już żywego. Dopiero później, gdy wydobyła go z bezimiennego grobu, w kieszeni były okruchy - opowiada Barbara Wachowicz.

Na wystawie jest też opaska powstańcza bohatera, indeksy z czasu studiów na architekturze Politechniki Warszawskiej czy szarfy z dedykacjami z trzeciego pogrzebu, kiedy po 50 latach wyjęto szczątki z grobu, by dokonać badań. Jest też modlitewnik, podarowany Anodzie przez rodziców, który w czasie powstania zawsze nosił przy sobie.

Ale pamiątek jest więcej. Także u rodziny. Dla Wojciecha Rodowicza – kolejnego kuzyna Anody – największą relikwią jest zegarek, który mu się z Anodą kojarzy.

- Jako kilkuletni brzdąc w 1949 roku trafiłem do państwa Rodowiczów na Lwowską. Wówczas oni byli bardzo smutni, już wiedzieli, że Janek nie żyje, wtedy nikt mi nie mówił co się stało. Żeby mnie rozweselić dali mi najpierw jakieś rzeczy do przebierania, a później zegarek, z którym się nie rozstawałem. Kazimierz Rodowicz zapamiętał, że tak mi się spodobał i w testamencie zapisał mi ten zegarek. Swoich synów już przecież nie miał - Wojciech Rodowicz wyciąga z kieszeni piękną „busolę". Podkreśla, że zegarek wciąż działa. – Mam go zawsze przy sobie.

Byłby jak Norman Foster

Do Muzeum Powstania Warszawskiego trafiły już od Rodowiczów odznaczenia Anody ( i - niepublikowane dotąd - rysunki Janka z czasów studiów.

Grzegorz Kulka - z klanu Rodowiczów - z wykształcenia architekt i filmowiec – pracuje właśnie nad filmem dokumentalnym o Janie Rodowiczu. Ale nie o powstańcu, żołnierzu i bohaterze. – Chcę pokazać, ze Janek Rodowicz był artystą, rysunki świadczą o tym, ze miał ogromny talent. Dziś mógłby być architektem na miarę Normana Fostera – mówi nam Grzegorz Kulka.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!