Związek Przedsiębiorców i Pracodawców złożył w marcu tego roku zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez urzędników Ministerstwa Finansów. Prawnicy ZPP przeprowadzili analizę prawną ustaw i rozporządzeń MF, które zdaniem Związku umożliwiały dokonywanie przestępstw podatkowych. Chodzi m.in. o aferę z opodatkowaniem olejów napędowych, zakładów pracy chronionej, złomową czy stalową. To na podstawie tej ostatniej ministerstwo chce obecnie obciążyć wszystkich przedsiębiorców tzw. solidarną odpowiedzialnością VAT. – Nikt nie neguje faktów istnienia zorganizowanych grup przestępczych, a nawet mafii, które działają w sposób nielegalny. Trzeba jednak podkreślić, że to działalność MF, które stanowi przepisy, przestępstwa te umożliwia – przekonuje Cezary Kaźmierczak, szef ZPP.

Jak ustaliła „Rz", Jarosław Szklarczyk, prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie, przyznał w odpowiedzi, że... ZPP ma rację. Napisał m.in., że niedbale i nielogicznie redagowane rozporządzenia i zarządzenia ministra umożliwiały korzystanie z nienależnych ulg i zwolnień podatkowych. Prowadziły też do oszustw podatkowych, co w okresie od 30 grudnia 1989 r. do 30 maja 2005 r. spowodowało uszczuplenie dochodów Skarbu Państwa.

Śledczy stwierdzili, że niedopełnienie obowiązków przez urzędników może wyczerpywać znamiona przestępstwa. Innymi słowy uznali, że zarzuty wobec resortu finansów są jak najbardziej podstawne.

Mimo to prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, bo sprawa się przedawniła. – Złożymy od tej decyzji odwołanie – zapewnia Kaźmierczak. Tłumaczy, że sposób kontroli społecznej decyzji urzędników, którzy sami mogą tak stanowić prawo, by pomagać przestępcom w jego omijaniu, jest absurdalny. – By móc przeprowadzić tak szczegółową analizę prawa, jakiej dokonaliśmy, konieczne jest najpierw ujawnienie afery, a następnie wyroki sądów – tłumaczy Kaźmierczak. – A to trwa zazwyczaj dłużej niż pięć lat, czyli okres przedawnienia. Jaki jest tego efekt? Urzędnicy wciąż są bezkarni.