Wyprawa Tybet 2013. Ałmaty

Publikacja: 19.07.2013 17:04

Wielbłądzie tankowanie

Wielbłądzie tankowanie

Foto: DISCOVER 4X4

Więcej o wyprawie Tybet 2013 i poprzednie odcinki relacji

19 lipca 2013, Ałmaty

stan licznika: 5577 km

Noc rozrzuciła nasze cztery załogi po stepie. Reszta tybetańskiej ekipy jest już po kirgiskiej stronie Tien-Szanu. Dwie załogi zdecydowały się na nocleg zaraz po opuszczeniu Astany, dwie na nocną jazdę. Ponieważ nie jedziemy tędy pierwszy raz, wiemy że 1200 kilometrów stepu jest przede wszystkim nudne.

Prezydent Nazarbajew prawdopodobnie do Ałmaty nie jeździ drogą, bo jest podła. Na południe ciągnie nią kawalkada tirów z importowanymi towarami z Rosji i Europy. Na północ jedzie tyle samo (bardzo dużo!) ciężarówek, które wiozą tylko arbuzy. Można odnieść wrażenie, że arbuz jest w tutejszej wymianie towarowej produktem podstawowym i niezastąpionym. Na drodze więc tłoczno i ryzykownie, bo duzi tak mają, że małych (czyli naszych aut) nie szanują. Bywa nieprzyjemnie, czasem wręcz niebezpiecznie. Z prezesem zmieniamy się za kółkiem co godzinę. Odpoczynek zmiennika jest czysto umowny, gdyż na nierównym asfalcie rzuca autem jak w wesołym miasteczku i obaj mamy już siniaki. Druga załoga (Tadeusz z Piotrem) dzielnie trzyma się naszego ogona.

Interaktywna mapa wyprawy

W Karagandzie, którą pamiętamy sprzed lat pięciu i sprzed lat trzech jako jedno z najsmutniejszych miejsc na ziemi, przeżyliśmy szok. Blokowisk co prawda nikt nie wyremontował, ale za to wyposażono bloki w neony. Motywy ptaków, kwiatów, szczęścia i radości zmieniły paskudztwa w choinki. Najmocniej oświetlony był główny meczet (całkiem nowy), w którym trwały modły (a było po północy). Modlących jednak niewielu. Większy tłok w restauracji z japońskim sushi. Neony i świetlne girlandy świeciły się nawet na budynkach, które dopiero powstają.

W nocy trochę popadało, ale świt na stepie był całkiem słoneczny Spotykane wielbłądy miały nas w nosie i spacerowały majestatycznie po szosie. W przydrożnych jurtach zaopatrzyliśmy się w kumys (kwaśne kobyle mleko o właściwościach lekko oszałamiających) oraz w szubat (kwaśne mleko wielbłądzicy o właściwościach wyłącznie orzeźwiających).

Dzienne światło pokazało też nam, że nawet półpustynny step można zamienić w śmietnisko, a ognisko rozpalić z samochodowych opon. Cóż, co kraj to obyczaj.

Do Ałmaty wpadliśmy więc z ulgą i na krótko. Internet znaleźliśmy przy... lodowisku (taką tu latem mają największą atrakcję). Auta umyliśmy z pustynnego kurzu. Zapchane filtry paliwowe (diesel tani, ale daleki od doskonałości) wymienione. Można by jechać dalej. Mamy nad innymi załogami przewagę jednego dnia, więc chcemy zmodyfikować trasę, nadłożyć kilkaset kilometrów i pojechać na wschód w stronę Kanionu Czaryńskiego.

Pozostało 98% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!