W ostatnich tygodniach prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz postanowiła wymienić sporą część ekipy rządzącej miastem. Pierwszy do dymisji został zmuszony wiceprezydent Jarosław Kochaniak. Oficjalnie odwołany został za majstrowanie przy przetargu na wywóz śmieci, jednak w ratuszu od dawna mówiło się, że będzie musiał odejść.
– Był profesjonalistą i miał naprawdę wiele zalet, ale wśród nich nie znalazła się umiejętność nawiązywania dobrego kontaktu z ludźmi – mówi jego były współpracownik. – Nie wypadał dobrze ani na sesjach Rady Warszawy, ani – co gorsza – na spotkaniach z mieszkańcami.
Co rozumieją nowi
Na miejsce Kochaniaka przyszedł burmistrz Bemowa Jarosław Dąbrowski. Kontaktowy, mający doskonałe relacje z mediami i poparcie wśród mieszkańców dzielnicy. Jego pierwszym zadaniem – z którym sobie poradził – było ugaszenie pożaru po zakwestionowaniu przez Krajową Izbę Odwoławczą przetargu na wywóz śmieci.
W chwilę po tej zmianie dymisje sypnęły się jak z rękawa. Odwołani zostali: sekretarz miasta Jarosław Maćkowiak (oficjalnie sam zrezygnował, bo chce napisać habilitację), dyrektor Biura Kultury Marek Kraszewski, naczelnik Wydziału Estetyki w Przestrzeni Publicznej Tomasz Gamdzyk, a nawet dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego Leszek Ruta.
Ta ostatnia dymisja była najmniej spodziewana. Oficjalnie dyrektor poleciał za pomyłkę w odpowiedzi na interpelację jednego z radnych, jednak w tę wersję nie wierzy nikt.