Ponad 300 próbek wróciło wczoraj wraz z prokuratorem i biegłymi do kraju. To precedens w historii współpracy wojskowych prokuratorów z rosyjskim Komitetem Śledczym po 10 kwietnia 2010 r. Rosjanie zgodzili się na skrócenie procedury przekazania próbek do Polski.
Nie oznacza to jednak, że materiał dowodowy nie znajdował się w ich dyspozycji. Referentowi śledztwa ppłk. Karolowi Kopczykowi udało się wynegocjować jedynie złagodzenie procedur stosowanych zwykle w realizacji wniosku o pomoc prawną. Przy dotychczasowym stosowanym trybie wszystko trwałoby miesiącami. Tym razem Rosjanie wydali dowody w Smoleńsku. Do Moskwy zabrali jedynie swój zestaw próbek.
NPW twierdzi, że dzięki skróconej procedurze badania próbek będą mogły rozpocząć się wcześniej. Przyspieszy to powstanie końcowej opinii, na którą mają złożyć się m.in. ekspertyzy śladów z ciał ofiar i innych fragmentów samolotu.
P.o. rzecznika NPW ppłk Janusz Wójcik nie chciał przesądzać, kiedy odbędzie się protokolarne przekazanie próbek do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji, gdzie specjaliści mają zweryfikować wskazania detektorów. Te, jak przyznała prokuratura, pokazywały na swoich wyświetlaczach symbole przypisane materiałom wybuchowym.
Do wojskowej prokuratury wciąż nie wpłynęły wnioski pełnomocników rodzin, którzy chcieli uczestniczyć we wszystkich czynnościach związanych z przekazaniem i badaniem próbek w Polsce. Według informacji „Rz", mecenas Piotr Pszczółkowski wysłał swój wniosek pocztą, a pismo mecenasa Stefana Hambury jest w Prokuraturze Generalnej. – Żałuję, że nie udało się dotąd rozpatrzeć mojego wniosku – mówi „Rz" Hambura.