Pan Marcin w Warszawie pracuje od kilkunastu miesięcy. Od czerwca jest tu zameldowany na dwuletni pobyt czasowy. W stolicy zaczął też rozliczać podatki. Teoretycznie to powinno wystarczyć, by mógł tu głosować. Okazuje się, że nie.
Czytelnik chciał się dopisać do rejestru wyborców na Pradze-Południe, ale po wizycie w urzędzie zrezygnował. I wylicza, czego domagano się od niego oprócz meldunku: zaświadczenia o płaceniu podatków, umowy o pracę, rachunku za media, a nawet… wyciągu z księgi wieczystej.
– Tłumaczyli, że muszę udowodnić, że jestem związany ze stolicą – opowiada. Dodaje, że o ile poświadczenie o płaceniu podatków mógł pokazać, o tyle umowy o pracę już nie, bo tam są takie dane jak np. wynagrodzenie. – Wymagania urzędników po prostu mnie zszokowały. Oni chcą mieć wpływ na frekwencje w referendum i robią wszystko, by zniechęcić potencjalnych wyborców. Wiadomo, że osoba, która dopisze się do rejestru, pójdzie i zagłosuje za odwołaniem pani prezydent – uważa pan Marcin, który w stolicy brał udział w referendum przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. – Wtedy wystarczył dowód osobisty – tłumaczy.
Rzecznik Pragi-Południe Ewelina Buczyńska nie chciała rozmawiać z nami na ten temat. Wyjaśnień odmówiła też kierownik Biura Administracji i Spraw Obywatelskich na Pradze-Południe – Małgorzata Rudnik. Zadzwoniliśmy więc do tego wydziału jako mieszkaniec, by sprawdzić, jakie są te wymagania przy wpisie do rejestru. – Żądamy wielu dokumentów, by potwierdzić, że dana osoba rzeczywiście związana jest z Warszawą – usłyszeliśmy.
Sprawdziliśmy, jakie wymagania przed wpisem do rejestru stawiają urzędnicy w innych warszawskich dzielnicach. – Jeśli osoba nie jest zameldowana na pobyt czasowy, wystarczy umowa najmu mieszkania – mówi urzędniczka ze Śródmieścia. Jej kolega z Mokotowa mówi, że może być umowa, PIT o rozliczaniu się w stolicy albo stałe rachunki opłacane w Warszawie, jak np. telefon, Internet czy telewizja kablowa.