Jak poinformował rp.pl Mateusz Dallali, rzecznik dzielnicy Śródmieście nie udało się dzisiaj wejść pracownikowi Centrum Pomocy Społecznej do sqatu przy ul. Wilczej 30. Został tam skierowany na kontrolę, gdy pojawiły się podejrzenia, że mogą tam przebywać małe dzieci.
- Pracownik socjalny zastał squat zamknięty na cztery spusty. Zdaje się, że anarchosyndykaliści żyją w stanie oblężenia - stwierdził rzecznik. Dodał, że pracownik socjalny próbował też wejść do sąsiedniego squatu przy ul. Skorupki 6, ale "został poinformowany przez kobietę, która przedstawiła się za główną koordynatorkę, że dzieci i małoletnich nie ma w Przychodni".
Mateusz Dallali dodał, że pracownicy CPS będą próbowali dokonać kontroli jutro, albo w kolejnych dniach.
Skąd to zainteresowanie służb socjalnych budynkami zajmowanymi nielegalni przez anarchistów?
Wczoraj doszło do zamieszek na ulicy Skorupki i przy ul. Wilczej w Warszawie. W tych miejscach znajdują się dwa squaty czyli budynki które, jak utrzymują urzędnicy zostały nielegalnie zajęte przez anarchistów. Uczestnicy Marszu Niepodległości obrzucili obydwa budynki kamieniami i petardami. Spalone zostały dwa samochody. Napastnicy próbowali wedrzeć się do budynków. Interweniowała policja.