Obrońca na lewym paszporcie

Zanim w 1927 roku powstała ogólnopolska liga, piłkarze praktycznie poznawali się dopiero w drodze na zawody - mówi "Rz" Robert Gawkowski

Publikacja: 12.11.2013 18:16

Obrońca na lewym paszporcie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Rz: W Grodzisku Wielkopolskim trwa pierwsze zgrupowanie piłkarskiej kadry pod wodzą Adama Nawałki. Czy kilkudniowe zgrupowania były normą od samego początku polskiej przygody z piłką reprezentacyjną?

Robert Gawkowski:

Zdecydowanie nie. Pierwszy mecz międzynarodowy zagraliśmy w 1921 roku, a takie naprawdę profesjonalne zgrupowanie kadry odbyło się dopiero pod koniec lat 30., gdy na kilka dni kadra została zakwaterowana na terenach warszawskiej AWF, a treningi prowadził Szkot Alex James, były gwiazdor londyńskiego Arsenalu, który na zaproszenie PZPN przyjechał na 6 tygodni do Polski, by pomagać ówczesnemu selekcjonerowi Józefowi Kałuży. Reprezentacja mieszkała w drewnianych domkach fińskich, w warunkach jak na tamte czasy wręcz luksusowych.

Skoro wcześniej nie było zgrupowań, to jak funkcjonowała reprezentacja?

Jeśli grano na wyjeździe, zawodnicy spotykali się dzień przed zawodami, wsiadali do pociągu i jechali na mecz. Zanim w 1927 roku powstała ogólnopolska liga, piłkarze praktycznie poznawali się dopiero w drodze na zawody. Często nawet nigdy wcześniej o sobie nie słyszeli – rozpytywali się, kto skąd jest, gdzie gra itd. Piłkarze powoływani byli na podstawie opinii z danego miasta. Z początku w kadrze grali głównie piłkarze z Krakowa i Lwowa. Do tego często reprezentację budowano w oparciu tylko o jeden zespół, bo takie były techniczne możliwości obserwowania graczy przez selekcjonera.

Mecze wyjazdowe musiały być prawdziwym wyzwaniem logistycznym...

Gdy w 1922 roku graliśmy z Rumunią, to do Czerniowców kadra jechała ponad 30 godzin! A przecież miasto to leżało zaledwie kilkadziesiąt kilometrów za polską granicą. Realia początków kadry to twarde ławki w drugiej klasie, bez wielu treningów czy jakichkolwiek wygód. Zresztą z tym wyjazdem do Rumunii wiąże się niesamowita historia, bo nie dość, że nie dla wszystkich piłkarzy znalazło się miejsce w pociągu, to jeszcze okazało się, że obrońca Jerzy Bułanow, wieloletni kapitan warszawskiej Polonii, ma paszport nieistniejącego już Cesarstwa Rosyjskiego. W świetle przepisów nie był zatem Polakiem.

I nie pojechał?

MSW niestety nie dało rady wyrobić mu nowego dokumentu, jednak samochodem dowieziono na granicę paszport Stefana Popiela, bramkarza Cracovii. I na tym lewym dokumencie, ze zdjęciem kompletnie inaczej wyglądającego piłkarza, Bułanowowi udało się przekroczyć granicę. Oficjalne sprawozdanie z meczu stwierdzało jednak wyraźnie, że to nie Popiel, a właśnie Jerzy Bułanow grał w tym spotkaniu.

Rz: W Grodzisku Wielkopolskim trwa pierwsze zgrupowanie piłkarskiej kadry pod wodzą Adama Nawałki. Czy kilkudniowe zgrupowania były normą od samego początku polskiej przygody z piłką reprezentacyjną?

Robert Gawkowski:

Pozostało 92% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!