O "Polskim Ładzie" PiS rozmawiają dziś niemal wszyscy, młodzi i starsi, w pracy, przy rodzinnych stołach i w kawiarnianych ogródkach. Partia władzy, nie po raz pierwszy zresztą, pokazała, że po mistrzowsku umie czytać polityczną chwilę i spotykać się ze społecznymi oczekiwaniami.
Z politycznego punktu widzenia wiele też wskazuje na to, że ofensywa PiS może oznaczać nie tylko zmianę politycznych nastrojów, ale także przemeblowanie, a nawet wywrócenie, rozchwianej sceny politycznej.
Polityczny zwrot
Niezależnie od pierwszych szacunków nie sposób dziś określić polityczne i gospodarcze skutki Polskiego Ładu. Trudno jednak pozbyć się wrażenia, że propozycja PiS specyficznego ducha demokratycznego polskiego kapitalizmu zastąpić chce marzeniem o, mniej lub bardziej demokratycznym, dobrobycie i rozwoju upaństwowionym.
Przypomnijmy: na początku lat 90. z ekonomicznej ruiny i mrzonek PRL-u polskie państwo odradzało się głównie dzięki energii milionów Polaków, którzy uwierzyli, że biorąc los w swoje ręce, na poziomie własnego straganu, rodzinnego biznesu albo rolniczego gospodarstwa, lepszego wykształcenia czy lokalnego samorządu, budują przyszłość swoją, swoich rodzin i kraju. Nie brakło wtedy niestety dobrze już opisanych zaniechań, patologii i wielkich ludzkich krzywd, które polityczną czkawką odbijają się do dziś. To właśnie wtedy polski sen o demokratycznym kapitalizmie budował nad Wisłą społeczeństwo kupców, przedsiębiorców, fachowców, studentów, dokształcających się urzędników i działaczy społecznych.
Chwaląc w Polskim Ładzie politykę prorodzinną czy podniesienie kwoty wolnej, trudno pozbyć się generalnego wrażenia, że sen o polskim kapitalizmie zastąpić chce on ofertą silnego państwa, które widzi dalej i wie więcej. Obietnicą politycznej władzy, która potrafi zadbać o los emerytów, pracowników i rolników, o służbę zdrowia i program nauczania, o lokalne gazety i narodową tradycję. I nie potrzebuje do tego niczyjej współpracy ani kontroli.