Odtwórca roli Mikołaja w amerykańskiej komedii „Wykapany Ojciec", Andrzej Blumenfeld, przyznaje, że dzięki wyjazdowi do Hollywood oraz pobycie w Stanach Zjednoczonych mógł z dystansem spojrzeć na produkcję polskich filmów. Aktor jest zdania, że polskiej szkole filmowej brakuje wiele do poziomu „Amerykańskiej Fabryki Snów", a budowę tego przemysłu w naszym kraju trzeba rozpocząć od podstaw.
– Ekipy realizacyjne oraz wykonawcy marzą o tym, by pracować w warunkach takich jak za oceanem. Problemem jest to, że w Polsce żadnego przemysłu filmowego nie ma, nie ma więc żadnych fundamentów do takiej pracy. Produkcja każdego filmu w naszym kraju to ogromny wysiłek. Dodatkowo nad Wisłą zbyt duże wpływy posiadają producenci, w ogóle nie myślący o tym, czy coś ma wartość. Nawet w Bollywood tworzy się 500 filmów rocznie, a wszystkie dostosowane do potrzeb tamtejszego widza. Natomiast u nas producenci mają widzów gdzieś lub uważają go ich za idiotów – wyjaśnia aktor.
Blumenfeld w hollywoodzkim filmie wcielił się w postać polskiego emigranta w Nowym Jorku, ojca głównego bohatera Davida Wozniaka. Aktor dla lepszego przygotowania współpracował z profesjonalnym instruktorem z renomowanej uczelni Juiliard School.
– Nigdy w życiu nie byłem ani w Nowym Jorku, ani w Stanach Zjednoczonych. Dostałem trenera z Juiliard School, który uczył mnie akcentu emigrantów mieszkających w Nowym Jorku, gdyż grałem Polaka mieszkającego w Stanach od lat 60. – mówi Blumenfeld.