Niewiele ponad dwa tygodnie temu na festiwalu w Berlinie był pokazywany w konkursie jego film „Aimer, boir et chanter" („Kochać, pić i śpiewać") - adaptacja sztuki Alana Ayckbourna. Alain Resnais zabawił się kinem, a właściwie teatrem w kinie. Wprowadził też na ekran rysunek. Dostał nagrodę Bauera za innowacyjność. Ale sam do Niemiec nie przyjechał. Miał podobno problemy z biodrem. Ale rozmawiałam z jego żoną, młodszą od niego o 30 lat, ogromnie spontaniczną Sabine Azemą.
— To cudowny człowiek — mówiła mi o mężu. — Prawdziwy artysta. Ciekawy świata, ludzi. Niebywale energiczny. Razem odbywamy niezwykłą podróż przez życie.
Alain Resnais urodził się w Vannes, w 1922 roku. Jako dziecko cierpiał na astmę, uczył się głównie w domu. Czytał. Wszystko, co wpadło mu w ręce. Od komiksów aż do „W poszukiwaniu straconego czasu" Marcela Prousta. A jako czternastolatek 8-milimetrową kamerą zaczął kręcić filmy.
Po skończeniu szkoły przeniósł się do Paryża. Przez jakiś czas pod kierunkiem Rene Simona uczył się aktorstwa, potem zdał do szkoły filmowej. Ale w 1943 roku rzucił studia uznając, że kurs był zbyt teoretyczny.
Pod koniec lat 40. zaczął kręcić własne filmy. Z tamtego czasu pochodzi m.in. „Van Gogh". Resnais opowiedział o życiu malarza poprzez jego kolejne obrazy. Film zdobył nagrodę na festiwalu w Wenecji, co zachęciło reżysera do przygotowania kolejnych tytułów o sztuce—„Guernica" i „Paul Gaugin" (1950).