W 44 minucie reżyser tego meczu przeniósł ciężar na drugą stronę. I to w jaki efektowny sposób. Mała ucieczka do historii: w 1995 roku Ajax Amsterdam wygrał Ligę Mistrzów. Trenerem był Louis van Gaal, kapitanem Dany Blind, a jedynego gola w finale strzelił Patrick Kluivert. Wracamy do teraźniejszości – w Salwadorze trenerem Holendrów był Van Gaal, Kluivert jego asystentem, a Daley Blind, syn Dany'ego, na minutę przed końcem pierwszej połowy podał piłkę przez całe boisko do Robina van Persiego. Układanka zamknęła się przepięknym strzałem głową – piłkarz Manchesteru w tylko sobie znany sposób wyskoczył bardzo wysoko i przelobował Ikera Casillasa. Van Persie pobiegł wyściskać się z Van Gaalem, który po mundialu zostanie jego trenerem także w klubie.
W drugiej połowie Holendrzy położyli rywala na deski i liczyli. Raz – Arjen Robben zrewanżował się za łzy z Johannesburga, kiedy nie wykorzystał sytuacji, która mogła dać jego drużynie mistrzostwo świata. Dwa – Stefan de Vrij, rocznik 92, udowodnił, że warto stawiać na młodzież. Trzy – Casillas źle przyjął piłkę, przejął Van Persie i trafił do pustej bramki. Cztery – Robben przebiegł sprintem pół boiska ścigając się z Sergio Ramosem, położył na trawie Casillasa i ustalił wynik meczu na 5:1. Mogło by jeszcze sześć i siedem, ale raz piłka zatrzymała się na poprzeczce, a raz Robben pozwolił wykazać się bramkarzowi rywali.
Nie da się jednoznacznie stwierdzić czy król już abdykował. Cztery lata temu Hiszpania także przegrała pierwszy mecz turnieju, ze Szwajcarią 0:1, a jednak później wywalczyła złote medale. Del Bosque w Salwadorze miał jednak ciężki wieczór, trudno przypomnieć sobie tak wysoką porażkę reprezentacji Hiszpanii, na pewno nie przytrafiło jej się to od nastania złotych czasów, kiedy w 2008 roku zaczęła wygrywać wszystkie wielkie turnieje, w których grała. Trener zaufał starej gwardii, postawił na Casillasa, który w Realu grał tylko w Lidze Mistrzów, powołał siedmiu zawodników Barcelony, dla której zakończony sezon był fatalny. Jeśli wierzył w to, że z tych zawodników, sytych sukcesów, a ostatnio w dołku formy, uda się jeszcze coś wycisnąć, srogo się pomylił.
Van Gaal poszedł inną drogą i po pierwszym meczu mistrzostw można mówić, że jest szarlatanem. Mnóstwo goli w eliminacjach zrzucano na słabą grupę, do której trafili Holendrzy. Ale po wczorajszym meczu może mówić, że wymyślił na nowo wielką drużynę. Daryl Janmaat, De Vrij, Bruno Martins Indi czy Vlaar doiero zaczynają grę w wielki futbol. W połączeniu z piłkarzami pokroju Van Persiego czy Sneijdera mogą dać wybuchową mieszankę. Holandia w jeden wieczór urosła do jednego z faworytów mundialu.
Przed końcem meczu Del Bosque chodził i głaskał siedzących na ławce rezerwowych piłkarzy po głowie. Jak dobry ojciec. Publiczność w Salvadorze nie miała litości. „Ole" dla podających sobie piłkę zawodników Van Gaala, na długo zostanie Hiszpanom w uszach.
Hiszpania - Holandia 1:5