Kancelaria Prezydenta poinformowała w środę, że prezydent podpisał dwie ustawy. Wokół pierwszej, dotyczącej in vitro, z miejsca zrobiło się głośno. Wokół tej drugiej, wprowadzającej zmiany w Trybunale Konstytucyjnym, zapadła cisza. Tymczasem obie kwestie są ze sobą nierozerwalnie związane.
Dlaczego? Bo Bronisław Komorowski, podpisując ustawę o in vitro jedną ręką, drugą skierował ją właśnie pod ocenę Trybunału Konstytucyjnego. To skład Trybunału wyłoniony wedle nowej ustawy podpisanej przez prezydenta zadecyduje o tym, jak będzie wyglądać procedura in vitro w Polsce.
Wyrok TK będzie z tego punktu widzenia znacznie istotniejszy od samej ustawy o in vitro podpisanej właśnie przez Komorowskiego, która budzi tak gorące emocje.
Pamiętać przy tym należy, że Platforma Obywatelska przeforsowała w parlamencie przepis przejściowy, dzięki któremu to ona wybierze wszystkich pięciu sędziów na zwalniające się w tym roku miejsca w Trybunale. Wskazując jedną trzecią składu, PO pośrednio ukształtuje linię orzecznictwa Trybunału na lata, bo partia już w tej chwili ma kilku sędziów konstytucyjnych jej życzliwych.
W sprawie in vitro mniej chodzi nawet o zastrzeżenia prezydenta. Komorowski obawia się, że zapisana w ustawie autorstwa PO możliwość pobierania komórek rozrodczych od dawcy, który jest niezdolny do świadomego wyrażenia zgody, może być niezgodna z konstytucją i prawem międzynarodowym.
To jednak kwestia szczegółowa, bez większego znaczenia dla meritum sprawy – czyli legalizacji in vitro, dostępu dla tej procedury dla małżeństw i konkubinatów oraz zgody na wytwarzanie zarodków nadliczbowych, w tym ich mrożenia. To o te kwestie toczyć się będzie w najbliższych latach ideologiczny i polityczny spór między PO i lewicą z jednej a PiS z drugiej strony. A Trybunał będzie w tym sporze instancją ostateczną.
Dla Platformy ideologiczny skręt w lewo to główny kierunek polityczny, odkąd stery w partii i rządzie objęła Ewa Kopacz. Trudno jednak uznać in vitro za jej wielki sukces, skoro prezydent z nadania PO z miejsca wysyła ustawę do Trybunału, a po konfliktach ideologicznych partia traci konserwatywnych senatorów.