W pobliżu francuskiej wyspy Reunion na Oceanie Indyjskim wyłowiono części lotek ze skrzydła dużego samolotu i rzeczy, które mogły być bagażem pasażerów pechowego malezyjskiego lotu MH 370. Jednocześnie w nowojorskiej siedzibie Rady Bezpieczeństwa ONZ przedstawiciel Rosji zablokował możliwość rozwiązania zagadki innego malezyjskiego boeinga – wykonującego lot MH 17.
W marcu ubiegłego roku nad Azją Południowo-Wschodnią zniknął samolot pasażerski lecący z Kuala Lumpur do Pekinu. Po 16 miesiącach prądy oceaniczne zaniosły na plaże francuskiego Reunion coś, co może być jego szczątkami. Lot, który stał się jedną z największych zagadek w historii światowego lotnictwa, kosztował życie 239 osób. Do dziś nie wiadomo, gdzie i jak to się stało.
Międzynarodowe poszukiwania samolotu, który zerwał łączność z kontrolerami zaraz po starcie, koncentrowały się na południowy zachód od Australii. Reunion jest o kolejne 3,5 tys. kilometrów dalej na zachód. „Jestem prawie pewien" – powiedział malezyjski minister transportu Abdul Aziz Kapravi pytany, czy to są szczątki zaginionego samolotu. Ale sam jego resort oficjalnie nawołuje do wstrzemięźliwości – szczątki muszą być jeszcze dokładnie zbadane.
Od 1993 roku odnotowano jedynie pięć katastrof z udziałem boeingów najnowszego typu. Dwie z nich miały miejsce w 2014 roku, oba samoloty należały do malezyjskich linii lotniczych.
W czasie gdy francuscy policjanci pływający w łodziach ratunkowych wyławiali z oceanu tajemnicze szczątki, w Nowym Jorku decydowały się losy śledztwa w sprawie drugiej zeszłorocznej katastrofy. Zestrzelenia 17 lipca 2014 roku nad wschodnią Ukrainą boeinga nie będzie badał międzynarodowy trybunał karny – propozycję w tej sprawie zawetował przedstawiciel Rosji w Radzie Bezpieczeństwa Witalij Czurkin.