Dwa sposoby na obawy urzędników

Kto decyduje o wydawaniu państwowych miliardów, boi się, że po zmianie władzy będzie miał na głowie wszystkie możliwe służby.

Publikacja: 29.03.2016 19:44

Dwa sposoby na obawy urzędników

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Gospodarka oparta na wiedzy to jedyna szansa wzrostu PKB w długim okresie. Bo wiedza to podstawowe źródło innowacji. Ma tę świadomość premier Mateusz Morawiecki, co widać w przygotowanych przez niego tezach programowych. Obawiam się jednak, że w polskich realiach problemem będzie nie tylko finansowanie programu budowania takiej gospodarki, ale także pokonanie obaw urzędników przed ryzykownymi inwestycjami.

Jeśli mamy stworzyć państwowy program wsparcia innowacji, to decyzje w kwestii tego, czy jakiś projekt wesprzeć, oddamy w ręce urzędników. Nawet jeśli będą to ludzie z doświadczeniem w prywatnym sektorze, pojawi się odpowiedzialność wynikająca z wydawania miliardów złotych z państwowych źródeł i obawy z tym związane. Spotkałem się z nimi wielokrotnie, choćby przy projektach partnerstwa publiczno-prywatnego. Wynikają one z powszechnej w polskich realiach rzeczywistości rozliczania poprzedników.

Urzędnik, czy to na poziomie samorządu, czy jednostki centralnej, boi się, że gdy dojdzie do zmiany politycznej, będzie miał na głowie wszystkie możliwe służby kontrolujące jego działalność – od NIK zaczynając, na ABW i CBA kończąc. I nawet jeśli się okaże, że nic złego nie zrobił, może po drodze stracić pracę i mieć problemy ze znalezieniem nowej. To właśnie dlatego kryterium ceny jest najwygodniejsze przy wszelkiego rodzaju przetargach publicznych, bo z niego najłatwiej się wytłumaczyć. Wiemy jednak, ile problemów ono rodzi.

Jeśli program finansowania innowacji środkami państwa ma się udać, konieczna jest zmiana podejścia. Jak to zrobić? Dobre pytanie.

W USA przeżywa tylko nieznaczna część innowacyjnych start-upów. Badania wskazują, że odsetek firm tego typu, którym udało się osiągnąć rentowność, nie przekracza 10 proc. Wynika z tego, że wydaje się ogromne pieniądze i nie ma efektu ekonomicznego.

Nie oznacza to, że wydano je na marne. Toyota czy VW przeznaczają kwoty rzędu ok. 5 mld dol. rocznie na badania i rozwój czasem tylko po to, żeby iść przekonać się, że daną drogą się nie da. Ale czy w realiach polskich urzędów takie myślenie jest możliwe? Jeśli państwowe jednostki przeznaczą na przykład miliard euro na badania nad grafenem, po czym się okaże, że nie znaleziono sensownego jego zastosowania, może to prowadzić do oskarżeń o złe wydanie pieniędzy.

Wydaje się, że do czasu, gdy wypracujemy inną kulturę zarządzania środkami na innowacje, najlepiej byłoby koncentrować się na tym, co ogranicza ryzyko inwestycyjne. W Japonii i Korei Południowej zaczynano przygodę z nowoczesnymi technologiami od kupowania licencji. I w tych zakupach państwo może partycypować.

Świetnym pomysłem jest także transfer technologii związany z zakupami realizowanymi z budżetu, np. wojskowymi. Powinniśmy wydawać te środki głównie na polskie projekty. Na przykład w Izraelu ok. 40 proc. innowacji związanych jest z wydatkami na obronność kierowanymi do własnego przemysłu zbrojeniowego. Z pewnością jednak nie wszystko będziemy w stanie zbudować sami. Ważnym elementem przy podejmowaniu decyzji o zakupach powinna być zatem kwestia kooperacji polskich firm w realizacji projektu i transfer technologii z nim związany. Nie jest to nowy pomysł, choć z wykonaniem różnie bywało, czego przykładem projekt F-16.

Drugi pomysł dotyczy finansowania rozwiązań pod konkretne zapotrzebowanie potencjalnego zleceniodawcy. Spotykałem się z tym choćby w polskim sektorze motoryzacyjnym. Odbiorca, często zagraniczny inwestor branżowy, współpracuje z polskim poddostawcą. W ramach tej współpracy składa zapytania o możliwość wykonania części czy podzespołów spełniających np. określone wymogi. Wzajemny wzrost zaufania, także na poziomie technicznym, prowadzi często do tego, że odbiorca już na etapie przygotowania prototypów konsultuje się z poddostawcą. Także w kwestii rozwiązywania problemów technologicznych lub właśnie wprowadzania nowych innowacyjnych rozwiązań.

Nie jest to w polskich realiach powszechne, ale się zdarza. Jeśli państwo angażowałoby się w finansowanie tego typu działań, ryzyko nieefektywnego wydawania pieniędzy mocno by się zmniejszyło.

Chcielibyśmy mieć tylko nasze, polskie innowacje – najlepiej o istotnym znaczeniu dla rozwoju technologii – i je skutecznie komercjalizować. Ale czy to realne? Moim zdaniem w najbliższych latach na dużą skalę nie. I to nawet w sytuacji, gdyby problem obaw urzędników związanych ze współpracą z prywatnymi firmami nie występował. Wystarczy popatrzeć na historię państw, które dzisiaj pod względem innowacji przodują.

Gospodarka oparta na wiedzy to jedyna szansa wzrostu PKB w długim okresie. Bo wiedza to podstawowe źródło innowacji. Ma tę świadomość premier Mateusz Morawiecki, co widać w przygotowanych przez niego tezach programowych. Obawiam się jednak, że w polskich realiach problemem będzie nie tylko finansowanie programu budowania takiej gospodarki, ale także pokonanie obaw urzędników przed ryzykownymi inwestycjami.

Jeśli mamy stworzyć państwowy program wsparcia innowacji, to decyzje w kwestii tego, czy jakiś projekt wesprzeć, oddamy w ręce urzędników. Nawet jeśli będą to ludzie z doświadczeniem w prywatnym sektorze, pojawi się odpowiedzialność wynikająca z wydawania miliardów złotych z państwowych źródeł i obawy z tym związane. Spotkałem się z nimi wielokrotnie, choćby przy projektach partnerstwa publiczno-prywatnego. Wynikają one z powszechnej w polskich realiach rzeczywistości rozliczania poprzedników.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej