Tyle że… to nie do końca prawda. Odebranie licencji przez KNF dotyczy innej spółki niż kantor, a sama Komisja podkreśla, że nie ma nic wspólnego z przetrzymywaniem pieniędzy klientów.
Firma Cinkciarz wraz ze wszystkimi swoimi spółkami ma obecnie dwa rodzaje problemów. Pierwszy – zlekceważyła wyniki kontroli KNF, która wykryła rażące nieprawidłowości, nie wdrożyła naprawy, zatem spółka Conotoxia od października utraciła licencję na świadczenie usług płatniczych. Drugi, niezależny od tego, problem – od ubiegłorocznych wakacji kantor Cinkciarz miał coraz większe opóźnienia w zwracaniu pieniędzy klientom. Urosły one do wielkiej skali. Dlatego rzecznik KNF nazywa oskarżenia Cinkciarza mydleniem oczu.
– Należałoby zadać władzom spółki Cinkciarz jedno proste pytanie: gdzie są pieniądze klientów kantoru Cinkciarz? – mówi „Rz” Jacek Barszczewski, rzecznik prasowy KNF. I wyjaśnia, że Cinkciarz nie może łączyć tych dwóch spraw, kontroli KNF i wstrzymywania pieniędzy klientów, bo chodzi o dwie różne spółki. – Działania KNF podejmowane wobec Conotoxii oraz brak terminowych zwrotów pieniędzy klientów Cinkciarza powierzonych w celu przewalutowania to są dwie zupełnie niezależne od siebie kwestie, które Cinkciarz próbuje łączyć, aby oddalić od siebie winę za problemy wykreowane przez władze spółki. Decyzja KNF o odebraniu zezwolenia na świadczenie usług płatniczych Conotoxii w żaden sposób nie zablokowała pieniędzy klientów Cinkciarza – dodaje.
Za jakie nieprawidłowości straciła licencję Conotoxia?
Rzecznik KNF tłumaczy, że nieprawidłowości, za które Conotoxia wreszcie straciła licencję, polegały na tym, że środki klientów w instytucjach płatniczych, a taką właśnie była Conotoxia, muszą być odseparowane na osobnych rachunkach klientów, nie mogą być zmieszane na jednym koncie z pieniędzmi tej instytucji – takim, z którego np. płacone są rachunki spółki czy wypłaty dla pracowników. Celem tego zabezpieczenia, na podstawie ustawy o usługach płatniczych, nieoficjalnej biblii polskich instytucji finansowych, jest ochrona środków klientów przed zajęciami, np. komornik nie ma prawa ruszyć środków klientów umieszczonych na osobnych rachunkach, jeśli chce zająć pieniądze firmy. A Conotoxia nie zapewniała tej ochrony środków klientów, bo wrzucała środki klientów i swoje niejako do „wspólnego worka”. Ale Conotoxia świadczyła tylko usługi uzupełniające dla głównego biznesu, czyli wymiany walut.
Czarne chmury gromadzące się nad najbardziej znanym w Polsce kantorem internetowym zaczęły się gromadzić po cichu rok temu. Na przełomie lat 2023 i 2024 KNF przeprowadziła kontrolę w spółce Conotoxia i wykryła wyżej opisane, rażące nieprawidłowości w świadczeniu usług płatniczych. Spółka nie skorzystała z kolejnych dziesięcu miesięcy na usunięcie błędów, więc KNF – na początku października 2024 r. – odebrał licencję Conotoxii. Ale nie zakazał działalności kantoru walut, bo tego zrobić nie może.
Tu warto wiedzieć, że głównym biznesem Cinkciarza jest internetowa wymiana walut. Usługa polega na tym, że kantor przyjmuje pieniądze od klientów i odsyła im zakupione waluty, upraszczając: na zasadzie sklepu internetowego. Paradoksalnie wymiana waluty nie jest usługą płatniczą, dlatego KNF nie mógł powstrzymać działalności kantoru. KNF odebrał licencję spółce Conotoxia, która, w uproszczeniu, przesyłała waluty klientów dalej do innych odbiorców. Gdy klienci wymieniali złotówki w Cinkciarzu na inne waluty, a następnie chcieli je wysłać na konto banku na spłatę kredytu, to przesłanie pieniędzy dalej było właśnie usługą płatniczą, która była zdaniem KNF świadczona tak źle, że należało spółkę powstrzymać. Po odebraniu licencji Conotoxii spółka do końca grudnia miała czas, by rozliczyć się z klientami.