O ile w poniedziałek złoty znów był na ścieżce wzrostowej, to już we wtorek z tej ścieżki zawrócił. Rano co prawda na rynku niewiele się działo i nasza waluta notowała niewielkie zmiany. Później jednak się to zmieniło, chociaż o jakieś masowej wyprzedaży złotego też nie ma mowy.
Po południu za dolara płacono 3,96 zł, zaś euro było wyceniane na 4,34 zł. W obu przypadkach jest to o około 0,3 proc. więcej niż wczoraj. Pretekstem do osłabienia złotego znów był dolar, który na globalnym rynku wykazywał chęci do umocnienia.
RPP nie wstrząsnęła rynkiem walutowym
Większego wpływu na rynek walutowy nie miała natomiast Rada Polityki Pieniężnej. Ta bowiem, zgodnie z oczekiwaniami, pozostawiła stopy procentowe na niezmienionym poziomie. „W ocenie Rady napływające dane wskazują, że pomimo obserwowanego ożywienia gospodarczego, presja popytowa i kosztowa w polskiej gospodarce pozostają niskie, co w warunkach osłabionej koniunktury i spadku presji inflacyjnej za granicą oddziaływać będzie w kierunku stopniowego spadku krajowej inflacji. W najbliższych miesiącach roczna dynamika CPI prawdopodobnie istotnie spadnie, przy czym spadek inflacji bazowej będzie wolniejszy. Jednocześnie kształtowanie się inflacji w kolejnych kwartałach obarczone jest niepewnością, w tym związaną z wpływem polityki fiskalnej i regulacyjnej na procesy cenowe, a także tempem ożywienia gospodarczego w Polsce. W tych warunkach Rada postanowiła utrzymać stopy procentowe na niezmienionym poziomie” - podkreśliła RPP w komunikacie.
Odniosła się ona także do sytuacji na rynku walutowym. „Rada ocenia, że obniżaniu inflacji sprzyja umocnienie kursu złotego, które jest spójne z fundamentami polskiej gospodarki” - dodała RPP.