Kurs euro po czwartkowym umocnieniu do 4,29 zł, gdy notowania wspólnej waluty osiągnęły najniższy poziom od blisko czterech trzech lat, w piątek rano cofnął się do poziomu 4,31 zł. Nieco więcej trzeba także płacić za dolara, który kosztuje ponad 3,93 zł oraz franka szwajcarskiego wycenianego na ok. 4,53 zł.

Dolar próbuje odrabiać straty

Szansą dla złotego jest wyhamowanie zwyżek dolara, który w piątek rano korygował czwartkowe umocnienie względem pozostałych walut. Za euro znów płacono poniżej 1,10 dol. Perspektywy polskiej waluty w dalszym ciągu pozostają mocno związane z dolarem, który w ostatnich tygodniach wypadł z łask inwestorów, co jest efektem oczekiwań związanych z rozpoczęciem obniżek stóp procentowych w USA, które zostały wzmocnione po ostatnim, środowym posiedzeniu Fed. Jednocześnie  wsparciem dla polskiej waluty są poprawiające się perspektywy krajowej gospodarki oraz oczekiwania związane z odblokowaniem środków z KPO, o które negocjuje w Brukseli premier Donald Tusk.

Ekonomiści ING Banku podkreślają, że za złotym stoją solidne fundamenty wskazując na wysokie stopy NBP czy napływ kapitału z zagranicy. - Dlatego w 2024 nadal spodziewamy się dalszego umocnienia złotego (względem euro) z poziomami docelowymi 4,20-25. Oczekujemy napływu kapitału zagranicznego do kraju oraz spadku oczekiwań na obniżki stóp NBP - przewidują.