Wiele wskazuje, że taki sąd powstanie w Warszawie (jeden z wydziałów sądu rejonowego). W stolicy będzie także II instancja. Większość korespondencji w postępowaniu przed nim będzie elektroniczna, przesyłana przez Internet.E-sąd rozpatrzy tylko sprawy upominawcze, a więc dotyczące głównie roszczeń pieniężnych – gdy dług pozwanego nie budzi większych wątpliwości i jest dobrze udokumentowany (wydrukami, fakturami, rachunkami). Najczęściej z tego postępowania korzystają dostawcy prądu, wody, operatorzy telefonii komórkowej i podobnych usług.
Polega ono na tym, że sędzia (bez rozprawy) wydaje nakaz zapłaty na kwotę z pozwu, który doręcza się pozwanemu wraz z pouczeniem o trybie sprzeciwu. Jeśli ten wniesie sprzeciw, nakaz traci moc, a sprawa toczy się na rozprawie. W 90 proc. takich postępowań jednak nie ma odwołań, pozwani godzą się z nakazem zapłaty i sprawa się kończy.
Taka sama procedura będzie obowiązywała w e-sądzie, ale komunikacja między powodem i sądem będzie odbywać się wyłącznie w drodze elektronicznej. Między pozwanym i sądem natomiast – tradycyjnie, pisemnie, chyba że pozwany zainicjuje drogę elektroniczną, wysyłając e-maila.
Wystarczy zwykły podpis elektroniczny (choć może być z kwalifikowanym certyfikatem). Wyższe wymogi zabezpieczenia uznano za niepotrzebne. – Nie ma ryzyka fałszowania podpisów, ale wyższe wymogi techniczne mogłyby zniechęcać do korzystania z nowej drogi rozstrzygania sporów, a nawet ją zablokować – mówi Jerzy Kozdroń, poseł sprawozdawca (PO). Proces elektroniczny będzie dobrowolny, tj. alternatywny w stosunku do klasycznej drogi, a [b]zachętą do korzystania z niego mają być niższe opłaty sądowe (jedna czwarta zwykłej opłaty, która generalnie wynosi 5 proc. żądanej kwoty). Z pewnością zyskają więc powodowie, np. dostawcy mediów. [/b]
Ministerstwo Sprawiedliwości, autor pomysłu, liczy, że już w pierwszym roku funkcjonowania tego systemu, można w takim tańszym trybie rozpatrzyć ok. 400 tys. spraw, co dałoby oszczędności dla budżetu rzędu 15 mln zł (redukcja kosztów o 70 proc.).