Apelacja to podstawowe narzędzie odwoływania się od niekorzystnego wyroku. W procesie sądowym ważny jest każdy etap, nawet ten przedprocesowy. Wadliwy pozew zwykle można jeszcze naprawić, ale na apelacje mamy krótki, bo dwutygodniowy termin (a trzeba wiedzieć, od kiedy się go liczy, o czym dalej) i gdy go przegapimy czy przegapi go pełnomocnik, to tracimy prawo do zaskarżenia wyroku.
Pełnomocnik zwykle pilnuje tych rygorów, inaczej grozi mu dyscyplinarka, ale błędy pełnomocnika idą na konto jego klienta. Powinien zatem dopytywać prawnika, np. mailem, czy i co robi w jego sprawie i kiedy upływają terminy.
Czytaj także: Rola apelacji w postępowaniu przed sądem
Strona procesu, np. o zapłatę, czy uczestnik w sprawie o stwierdzenie nabycia spadku bez prawnika musi liczyć na siebie. Wprawdzie w jawnej rozprawie sędzia poucza strony bez prawnika o zasadach i terminach odwołania, ale ręczę, że w emocjach związanych z wyrokiem z tych dwóch, trzech zdań sędziego wiele sensownego nie zapamiętają. A zrozumienie samego wyroku nawet dla prawników jest nieraz trudne, tym bardziej w epoce masek i dystansu na sali sądowej.
Wyrok zapadły na posiedzeniu niejawnym sąd doręcza stronie wraz z pouczeniem o sposobie i terminie zgłoszenia wniosku, o doręczenie wyroku z uzasadnieniem oraz warunkach, sposobie i terminie wniesienia następnie środka zaskarżenia, w szczególności apelacji (podobnie jest z nakazami zapłaty wydawanymi niejawnie).