Po ostatnich nawałnicach i huraganach do PZU zgłoszono około 1,8 tys. szkód, w tym kilkadziesiąt spowodowanych gradem. W Warcie było ich 300, na łączną sumę około 1 mln zł.
- Nie mamy jeszcze pełnych wyliczeń strat. Ze zgłoszeń wynika, źe wiele budynków jest mocno uszkodzonych, włączając w to zerwane dachy, łącznie z konstrukcją - mówi Michał Witkowski, rzecznik PZU.
Ubezpieczyciele podkreślają, że starty są niewspółmierne do tych spowodowanych zeszłoroczną powodzią. - Liczba szkód jest obecnie zbliżona do przeciętnej roku nieobarczonego kataklizmami. Jednak ze względu na pogodę stale obserwujemy napływające zgłoszenia i nie wykluczamy, że ich skala może wzrosnąć - mówi Paweł Wróbel z Generali.
Do ostatnich strat większość firm stosuje uproszczone metody likwidacji szkód, jak w przypadku zniszczeń w wysokości kilku tysięcy złotych. Branża przyznaje jednak, że działa w podwyższonej gotowości, będąc świadoma możliwości wystąpienia szkód na skutek podtopień i przepięć także na południu kraju.
- Fakt, że ludzie, którzy nie zadbali o mienie i nie wykupili polisy na nieruchomości dostaną pomoc od rządu psuje rynek. Ci, którzy za takie ubezpieczenie zapłacili mogą się czuć oszukani i w przyszłości zrezygnować z polisy - zauważa pracownik branży.