Ten poziom to dolna granica tego, co firmy zakładały wchodząc kilka lat temu do Polski.
- Gdy osiem lat temu Link4 otwierał w Polsce rynek direct, pojawiły się prognozy o zajęciu przez ten model nawet 20 proc. rynku ubezpieczeń komunikacyjnych. Na razie plany te nie zostały jeszcze zrealizowane - mówi Agata Wiśniewska-Zaleska z Link4.
Obecnie, po ośmiu latach od rozpoczęcia w Polsce sprzedaży direct, udział tej kategorii ubezpieczeń wynosi około 6 proc.
Polska Izba Ubezpieczeń na koniec 2009 r. wyceniała directy na 677 mln zł, na rynku komunikacyjnym wartym 12 mld zł. By było to zapowiadane 10 proc., musiałoby to być, przy wynikach za 2010 r., prawie 1,3 mld zł. - To optymistyczne założenia. Żeby taki wzrost został osiągnięty, firmy będą musiały wesprzeć się tradycyjnymi kanałami sprzedaży - zauważa Klaudiusz Klobuch, dyrektor w dziale doradztwa dla ubezpieczeń PwC. I już to robią, m.in. zacieśniając współpracę z multiagentami.
- 10 proc. rynku w przyszłym roku będzie dobrym wynikiem, podobnym do udziału, jaki firmy direct mają w krajach Europy Zachodniej, choć oczywiście są szanse na więcej - uważa Rafał Karski, dyrektor sprzedaży i marketingu Liberty Direct. Wciąż jednak taki wynik jest daleki od pozycji jaką firmy oferujące polisy przez telefon i Internet mają w Wielkiej Brytanii - tą drogą sprzedawanych jest aż 60 proc. ubezpieczeń komunikacyjnych na wyspie, a w Hiszpanii i Niemczech - około 15 proc. Właśnie na taki udział directów w rynku liczy do 2015 r. Liberty Direct.