Bez takiej obowiązkowej asekuracji nie mają szans w przetargach na usługi związane z kontrolą bezpieczeństwa. Właśnie starują konkursy na screening bagażu w warszawskim Porcie Lotniczym Okęcie – wart ok. 40 mln zł rocznie i na lotnisku katowickim ( ok. 27 mln zł). Szacuje się, że wartość rynku usług zwianym z kontrolą podróżnych na wszystkich cywilnych lotniskach może sięgnąć nawet 300 mln zł rocznie. To największe od lat poszerzenie możliwości biznesowych na polskim rynku security, więc zrozumiałe, że sytuacja budzi spore emocje.
Zamieszanie spowodował minister finansów. Jego październikowe rozporządzenie wprowadza wysokie kwoty ubezpieczeń, wyjątkowo rygorystyczne zasady asekuracji i bardzo nieliczne wyłączenia od ryzyk.
Zaskoczeni ubezpieczyciele
- Firmy ubezpieczeniowe w kraju, z którymi rozmawialiśmy, na razie odmawiają asekuracji. Twierdzą, że nie przygotowały jeszcze - więc nie oferują takich produktów. To komplikuje sytuację Konsalnetu, który wyjątkowo starannie szykował się do lotniskowych przetargów – nie ukrywa Jacek Klaudziński odpowiadający za ochronę lotnisk w tej kluczowej warszawskiej korporacji security.
Beniamin Krasicki szef Sity Security potwierdza, że jego spółka i inne firmy ochrony mają poważny problem, ze spełnieniem wyśrubowanych zaleceń MF. - Minister zawiesił wysoko poprzeczkę, bo musiał dostosować reguły bezpieczeństwa i odpowiedzialności cywilnej w naszych portach do międzynarodowych standardów. Uwzględnia się w nich ryzyko ogromnych strat.
- Ale siłą rzeczy ministerialna regulacja sprzyja największym, zagranicznym korporacjom ochrony, które od lat już działają na lotniskach w Europie zachodniej i mają duże doświadczenie w działalności na specjalistycznym rynku – mówi prezes City Security.