Długa lista tzw. klasyków pojawiających się w filmach o Jamesie Bondzie obejmuje m.in. Toyotę 2000 GT, Forda Mustanga Mach 1, Lotusa Esprit S1 czy Citroena 2CV. Żaden z tych samochodów nie dorównuje jednak sławie Astonowi Martinowi DB5. Brytyjski agent po raz pierwszy jeździł nim w filmie „Goldfinger”, a później jeszcze m.in. w „Operacji Piorun”, „GoldenEye”, „Casino Royale” czy „Skyfall”. Wsiada do niego także w „Nie czas umierać” – wchodzącym właśnie do kin 25. odcinku szpiegowskiej serii.
Czytaj więcej
We wtorkowy wieczór w Londynie odbyła się premiera filmu „Nie czas umierać”. W Polsce film wejdzi...
Eksperci Towarzystwa Ubezpieczeń Compensa policzyli, ile za polisę OC dla swojego Astona Martina DB5, James Bond musiałby zapłacić w Polsce. Zwrócili uwagę, że na wysokość składki wpływa wiele czynników. Część z nich związana jest z samochodem – m.in. jego wiekiem i pojemnością.
Ubezpieczyciele wychodzą z założenia, że stare auto jeździ po drogach rzadziej, więc stwarza mniejsze ryzyko wypadku – dzięki temu posiadacze oldtimerów mogą liczyć na niższe ceny polis. Ważny jest też profil kierowcy – im mniej szkód na koncie właściciela, tym tańsze OC.
I tu pojawia się problem Bonda. - Liczone w dziesiątkach, jeśli nie setkach szkody powodowane przez Jamesa Bonda zamykają mu drogę do taniego ubezpieczenia OC – ocenili eksperci Compensy. - Już przy 4 wypadkach i kolizjach rocznie 53-letni, tyle lat ma Daniel Craig, zapłaciłby on za OC Astona Martina ok. 5200 zł – oszacowali.