To efekt spowolnienia gospodarczego i coraz słabszych perspektyw na rynku pracy. – Polacy ograniczają wydatki do niezbędnego minimum. Kryzys, nawet jeśli formalnie go nie ma, jest jednak w naszych głowach – mówi prof. Jacek Lisowski z Katedry Ubezpieczeń Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
Jak wynika z niepublikowanych jeszcze oficjalnie danych, sprzedaż ubezpieczeń majątkowych spadła w III kw. w ujęciu rocznym o 0,6 proc., a polis na życie o 3,7 proc. W następnych miesiącach może być jeszcze gorzej.
W segmencie polis majątkowych najbardziej traciły: TU Europa (-35 proc.), TUW SKOK (-23 proc.) oraz Concordia (-21 proc.). Na rynku ubezpieczeń na życie największe spadki sprzedaży pokazały: HDI Gerling (-56 proc.), Allianz (-51 proc.) oraz Nordea (-48 proc.).
Jeszcze na początku roku, mimo spowolnienia, sytuacja nie wyglądała tak źle. Po I kw. cały rynek majątkowy rósł o 10,5 proc., a po drugim o 3 proc. W ubezpieczeniach na życie było to 23 proc. oraz 12 proc. – Ceny ubezpieczeń majątkowych rosną, więc zarówno firmy, jak i osoby indywidualne zmniejszają sumy gwarancyjne lub w ogóle rezygnują z ochrony. To niebezpieczna sytuacja – dodaje Jacek Lisowski.
Na kondycję rynku ubezpieczeń majątkowych negatywny wpływ ma m. in. spadająca sprzedaż nowych aut. To ich nabywcy najchętniej decydują się na polisę autocasco. Jest ono dla ubezpieczycieli znacznie bardziej dochodowe niż obowiązkowe OC. Firmy mają nadzieję na wzrost w innych segmentach, ale tutaj sytuacja też nie wygląda najlepiej. Ubezpieczenia mieszkaniowe to wydatek nieobowiązkowy, a Polacy nie mają zwyczaju płacenia za ochronę nieruchomości. Z kolei sprzedaż polis ochronnych na życie jest w sporej części stymulowana przez sprzedaż mieszkań, jako że często jest to niezbędny element otrzymania finansowania hipotecznego. Jednak akcja kredytowa w bankach spowalnia.