Jak twierdzi firma ubezpieczeniowa Allianz Polska, towarzystwa nie chcą ubezpieczać suszy, bo to nieopłacalne. Ryzyko jej wystąpienia jest ogromne, a jeśli się już ona pojawi, występuje na taką skalę, że firmy nie udźwignęłyby kosztów wypłaty odszkodowań. Samo ubezpieczenie musiałoby być również drogie, bo im większe prawdopodobieństwo szkody, tym wyższa cena polisy. To się kompletnie rolnikom nie opłaca – twierdzi Allianz.
Na co więc liczą rolnicy, skoro nie na wypłatę odszkodowań z polis? Wszyscy pamiętają słowa plantatora papryki Stanisława Kowalczyka, który w 2011 r., po nawałnicy w okolicach Radomia zdesperowany pytał Donalda Tuska: „Jak żyć, panie premierze?". Klęska żywiołowa spowodowała wtedy duże straty w uprawach i rolnicy oczekiwali wsparcia ze strony rządu. Do dziś w zasadzie to się nie zmieniło.
Czytaj także: Nawet przezorny rolnik nie jest ubezpieczony
Przyzwyczajeni do pomocy państwa
Rolnik, który nie ma dużych zasobów finansowych, kalkuluje i jak hazardzista podejmuje ryzyko nieubezpieczania się. Wentylem bezpieczeństwa jest pomoc państwa, do której Polacy się przyzwyczaili. W przekonaniu, że wsparcie będzie, utwierdza ich rząd: – Wysokie temperatury, które nam dokuczają obecnie, powodują, że z suszą rolniczą mamy do czynienia na terenie 13 województw. Z całą mocą podkreślam, że w tym roku, podobnie jak w ubiegłym, nie zostawimy poszkodowanych rolników bez pomocy – zapewnia minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Jeżeli się pojawiają podtopienia, gradobicia, wielka woda czy susza, wtedy zasada jest prosta: samorządy lub rolnicy kontaktują się z wojewodami, są powoływane komisje do szacowania strat i państwo udziela pomocy. Może być ona w postaci prolongaty spłaty rat kredytów, niskooprocentowanych pożyczek z wręcz symbolicznym oprocentowaniem wynoszącym 0,5 proc. na odtworzenie produkcji, ulgi w składkach KRUS, pomocy w spłacie czynszów dzierżawnych dla gruntów Skarbu Państwa czy zmniejszenia, a nawet odstąpienie od podatku rolnego.
Rolnicy oczekują jednak przede wszystkim na pomoc w postaci czystej gotówki, uzależnioną od powierzchni upraw. Po suszy z 2018 r. najwięcej otrzymali ci rolnicy, którzy udokumentowali 70 proc. straty danej uprawy. Stawka pomocy wynosiła 1 tys. zł za hektar, jeżeli rolnik ubezpieczył przynajmniej 50 proc. swoich upraw. Jeżeli nie miał polisy, stawka pomocy spadała do 500 zł za hektar.