Typowa tania polisa, niska składka oznaczają małe odszkodowanie. Lepiej więc wcześniej sprawdzić, na czym stoimy, i poszukać lepszej polisy, zamiast żyć w iluzji, że dziecko mamy ubezpieczone. Ostatnie dni wakacji to właśnie żniwa na tym rynku.
[srodtytul]Szkolne polisy[/srodtytul]
– Przez kilka lat płaciłam składki na ubezpieczenie w przedszkolu (podobne zasady jak w szkołach). Na wycieczce dziecko wymachujące zabawką złamało córce ząb. Dostałam nawet jakiś formularz do wypełnienia, ale prawdę mówiąc, nie wiem, co mi się należy i jak to wyegzekwować – mówi bez ogródek Iwona H.
Nic dziwnego. Rola rodziców w zawieraniu takich umów o ubezpieczenia następstw nieszczęśliwych wypadków młodzieży szkolnej (w skrócie NNW) jest niewielka. Formalnie to szkoła jest stroną umowy z towarzystwem ubezpieczeniowym, to szkoła podpisuje umowę, a wcześniej wybiera agenta ubezpieczeniowego i negocjuje z nim warunki, jeśli w ogóle do tego dochodzi. Znawcy rynku ubezpieczeniowego wskazują, że nieraz decydują elementy z dobrem dziecka zupełnie niezwiązane, jak np. darowizna jakiegoś sprzętu dla szkoły od zakładu ubezpieczeń.
[srodtytul]Jaka składka, takie świadczenia[/srodtytul]