Jak pisze Reuter w informacji z konferencji lotniczej w Antwerpii, Thorsten Plage, odpowiedzialny w Lufthansie za zakup paliwa, podał, że kwota odszkodowań, jaką przewoźnik musiał zapłacić pasażerom, to 500 milionów euro. Tej wielkości nie potwierdził rzecznik Lufthansy Andreas Bartels, chociaż przyznał, że od stycznia do końca września przewoźnik wypłacił 350 milionów euro. I było to ponad dwukrotnie więcej niż w 2017 roku. Pełne wyniki finansowe Lufthansa przedstawi w końcu lutego.
Dyrektor generalny IATA Alexandre de Juniac ostrzegł w grudniu 2018 roku, że małe są szanse żeby rok 2019 okazał się lepszy, jeśli chodzi o płynność ruchu lotniczego. Nie znikną bowiem powody opóźniania bądź odwoływania lotów. Najczęściej powodują je tłok na europejskim niebie, strajki kontrolerów lotniczych, przede wszystkim we Francji i we Włoszech i protesty personelu naziemnego – głównie w Niemczech. W wypadku Lufthansy doszły jeszcze zawirowania z przejęciem 77 samolotów należących do upadłej linii Air Berlin i pośpiech w próbach nadążenia za rosnącym popytem na podróże lotnicze.
Czytaj także: Lufthansa odleciała konkurencji. Znów króluje na niebie
W tej sytuacji niemiecki przewoźnik poinformował o powiększeniu składu zarządu i powołaniu do niego wiceprezesa, który będzie odpowiedzialny za poprawę regularności operacji oraz jakość serwisu i to nie tylko w samej Lufthansie, ale w całej Grupie LH, do której wchodzą także Austrian Airlines, Swiss i Brussels Airlines.