Reklama

Zakłócenia w ruchu lotniczym przez rosyjskie drony to duży koszt dla przewoźników

Rosyjskie drony nad Polską i konieczność zamknięcia części polskiej przestrzeni powietrznej spowodowały dodatkowe koszty dla polskiego lotnictwa. Ich lwią część ponoszą przewoźnicy.

Publikacja: 10.09.2025 14:45

Zakłócenia w ruchu lotniczym przez rosyjskie drony to duży koszt dla przewoźników

Foto: Adobe Stock

Pojawienie się rosyjskich dronów nad wschodnią Polską na kilka godzin ograniczyło funkcjonowanie lotnisk w Warszawie, Modlinie, Rzeszowie i Lublinie, które z powodu zamknięcia przestrzeni powietrznej nie mogły przyjmować samolotów. Przez te ponad dwie godziny do 7.30 wstrzymane również były wszystkie starty.

Czytaj więcej

Czy Rosja zaatakuje cel w Polsce? Gen. Kraszewski: Zbliżają się ćwiczenia Zapad

Ale terminale były otwarte, odprawy odbywały się na bieżąco, a pasażerowie byli informowani o konieczności śledzenia zmian w rozkładzie lotów na monitorach. Normalnie czynne były sklepy i restauracje. Więc dla lotnisk jedynymi kosztami są teraz nadgodziny pracowników, którzy musieli stawić się do pracy wcześniej z powodu wyjątkowej sytuacji.

Rozkłady się posypały, a to duży koszt

Natomiast to przewoźnicy poniosą koszty incydentu wywołanego przez Rosjan. Bo jeszcze wczesnym popołudniem wiele lotów było opóźnionych. Chociażby rejs LOT–u z Warszawy do Madrytu, który miał wystartować o 10.40, zakończył przyjmowanie pasażerów na pokład dopiero po godzinie 13.

Czytaj więcej

Loty w Polsce opóźnione i odwołane po wtargnięciu rosyjskich dronów
Reklama
Reklama

— Nie jesteśmy w stanie w tej chwili określić kosztów środowego wydarzenia i zakłóceń w naszym rozkładzie. W przypadku poszczególnych pasażerów te kwoty mogą być różne. Wszystkimi trzeba się zaopiekować, zapewnić im posiłki, ewentualnie nocleg i zmianę rezerwacji, jeśli ich podróż została przerwana — mówi Krzysztof Moczulski, rzecznik LOT–u.

Do tych wydatków dochodzą jeszcze kolejne. — Chodzi o czas pracy załóg, który przy opóźnieniach często się kończy przed dotarciem do miejsca docelowego, więc trzeba zapewnić zmienników. Jest także konieczność dodatkowego tankowania maszyn i zmian rezerwacji pasażerów tranzytowych. Nie jesteśmy w tej chwili w stanie tego wyliczyć — dodaje rzecznik LOT–u.

Wywołany przez Rosjan incydent spowodował także zakłócenia w siatce największego polskiego przewoźnika czarterowego — Enter Aira. Jego dwa rejsy zostały przekierowane do innych portów, niż docelowe i dopiero po unormowaniu sytuacji na Lotnisku Chopina w Warszawie wylądowały tam bez problemów. Zaś poranne odloty Enter Air z Warszawy odbyły się z opóźnieniami wynoszącymi od godziny do 2,5 godziny.

Rosyjskie drony w Polsce to z pewnością wydarzenie nadzwyczajne dla przewoźników

Wtargnięcie rosyjskich dronów na terytorium Polski, które spowodowało zakłócenia w lotach cywilnych, jest z pewnością i zdecydowanie sytuacją nadzwyczajną, a nie winą przewoźników.

Przypadkami niezależnymi od przewoźników, czyli nadzwyczajnymi są także zawirowania pogodowe, kiedy latanie staje się niebezpieczne. Przewoźnicy wolą wtedy odwołać rejs w miejscu pierwotnego wylotu, niż narażać pracowników i sprzęt oraz borykać się z koniecznością nawarstwiających się opóźnień czy ryzykiem konieczności lądowania na lotnisku innym, niż docelowe.

Pasażerom w takim przypadku nie przysługuje odszkodowanie, wypłacane przy lotach odwołanych bądź opóźnionych o ponad 3 godziny. Gdyby wina była po stronie linii lotniczych, wynosiłoby ono, zależnie od długości rejsu, od 250 do 600 euro dla każdego pasażera.

Reklama
Reklama

Wszystkie odwołane loty drogo kosztują linie lotnicze

Niezależnie od tego, jaki był powód odwołanego lotu, koszty takiej decyzji dla przewoźników są potężne. Według wyliczeń portalu lotniczego Simple Flying minimalny koszt odwołania niedużego regionalnego samolotu (takie jak Embraer E–2 czy Airbus 220) zaczyna się od tysiąca euro.

W przypadku maszyny większej, takiej jak popularne we flocie LOT–u B 737 MAX, ten koszt rośnie do przynajmniej 4,93 tys. euro, jeśli jest to lot długodystansowy wykonywany samolotem szerokokadłubowym, odwołanie kosztuje już nie mniej, niż 15 tys. euro.

Natomiast w przypadku odwołań i opóźnień zawinionych przez przewoźnika, takich jak strajki załóg i personelu naziemnego czy awarie systemów informatycznych linii lotniczych, te koszty są znacznie bardziej dotkliwe. Doświadczyła tego np. wiosną 2024 roku Lufthansa podczas strajku personelu naziemnego. Kilkudniowy protest w kilku niemieckich portach kosztował ją 250 mln euro.

Pojawienie się rosyjskich dronów nad wschodnią Polską na kilka godzin ograniczyło funkcjonowanie lotnisk w Warszawie, Modlinie, Rzeszowie i Lublinie, które z powodu zamknięcia przestrzeni powietrznej nie mogły przyjmować samolotów. Przez te ponad dwie godziny do 7.30 wstrzymane również były wszystkie starty.

Ale terminale były otwarte, odprawy odbywały się na bieżąco, a pasażerowie byli informowani o konieczności śledzenia zmian w rozkładzie lotów na monitorach. Normalnie czynne były sklepy i restauracje. Więc dla lotnisk jedynymi kosztami są teraz nadgodziny pracowników, którzy musieli stawić się do pracy wcześniej z powodu wyjątkowej sytuacji.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Transport
Rosyjski przemysł lotniczy zamiera. Przepaść między Rosją a USA i resztą świata
Transport
Loty w Polsce opóźnione i odwołane po wtargnięciu rosyjskich dronów
Transport
Krach w lotach z Europy do USA. Łatwo znaleźć tanie bilety
Transport
Latanie we wrześniu tylko dla pasażerów o mocnych nerwach. Idzie fala strajków
Transport
Prezes Ryanaira motywuje pracowników. Pasażerowie muszą bardziej uważać
Reklama
Reklama