Irlandzki niskobudżetowy przewoźnik jest w trakcie negocjacji z władzami Azorów. Rozmowy dotyczą kontynuacji połączeń obsługiwanych przez Ryanair – aktualnie w lecie irlandzka linia lata na Azory z Norymbergi, Lizbony, Porto i Londynu Stansted. Według informacji portugalskiej agencji informacyjnej Lusa, przewoźnik ma być zainteresowany kontynuacją tych połączeń, a nawet dodaniem nowych, ale negocjacje prowadzić ma w typowy dla siebie sposób – domaga się subsydiów i dopłat od lokalnych władz, grożąc w razie ich nieotrzymania wycofaniem się z Azorów. Nie spodobało się to politykom z lokalnego parlamentu (Azory mają status autonomicznego regionu w obrębie Portugalii).
- Szantaż jest częścią sposobu działania Ryanaira, czy to w celu zapobieżenia uzasadnionym strajkom w celu uzyskania lepszych warunków pracy, czy w celu wyłudzenia dotacji od podatników w regionach i miastach, w których działa. Groźba Ryanaira, że przestanie latać na Azory, stanowi kolejny przykład na drapieżny sposób, w jaki działa ta firma – mówił, cytowany przez agencję Lusa, António Lima, deputowany z partii BE/Azores.
Czytaj więcej
Ożywienie rynku pozwoliło Ryanairowi wypracować roczny zysk 1,4 mld euro. W tym roku tania irlandzka linia chce przewieźć 185 mln podróżnych, o 10 proc. więcej nić rok temu. Latem przewiduje ponad 3 tys. lotów dziennie.
Lima zarzucił też Ryanairowi „wyłudzanie dotacji” i podkreślał, że żadna z linii łączących wyspy z lądem nie otrzymuje takiego wsparcia. Domagał się też ujawnienia umów z Ryanairem.
- Rząd regionalny musi ujawnić wszystkie umowy między podmiotami finansowanymi ze środków publicznych a Ryanair. Dotyczy to VisitAzores i Izby Handlowej. Poprosimy rząd regionalny o te dokumenty – mówił António Lima.