Przed pandemią najczęściej regionalnym liderem była Praga. To się zmieniło po bankructwie narodowego czeskiego przewoźnika CSA. W tym roku Budapeszt i Praga mają nadzieję odprawienia po 12 mln pasażerów. Warszawa tę liczbę (12,1 mln) przekroczyła już w październiku.

Czytaj więcej

Lotnicza zima na bogato. Wysyp czarterów w tropiki

Budapeszt postawił na siatkę azjatycką. LOT lata stamtąd do Seulu. A Air China po ponownym uruchomieniu połączenia do Pekinu, od najbliższego czwartku poleci ze stolicy Węgier do Chongqingu w zachodnich Chinach. Z Budapesztu do Szanghaju latają z kolei China Eastern Airlines. Air China i China Eastern mają tę przewagę nad przewoźnikami europejskimi, że mogą korzystać z trasy nad Syberią, bo Pekin i Moskwę, także po inwazji Rosji na Ukrainę, łączą jak najlepsze stosunki polityczne i gospodarcze.

Jednocześnie LOT zrezygnował z rejsów do Nowego Jorku. Ostatni rejs LOT-u z Budapesztu na tej trasie odbył się 30 września. - Potrzebne nam były Dreamlinery na inne trasy. Zwiększyliśmy do dwóch dziennie liczbę lotów z Warszawy do Nowego Jorku, a samoloty na tej trasie są wypełnione do ostatniego miejsca. Częściej latamy do Tokio i Seulu. Nasze maszyny długiego zasięgu przechodzą teraz drobiazgowe przeglądy w Abu Zabi, latamy na trasach czarterowych. Musimy flotę długodystansową wykorzystywać jak najbardziej efektywnie — mówi Krzysztof Moczulski, rzecznik LOTu. W Warszawie pasażerowie też odczują zmianę, bo odlatują już ostatnie Bombardiery tzw. Dashe Q400. Zastąpią je Embraery, a na trasach bardziej obłożonych Boeingi 737 -8 MAX, jakie LOT przejął od rumuńskiego bankruta, linii Blue Air.

Czytaj więcej

Wyniki Lotniska Chopina. Rekordowe czartery i cargo