Gorszy wynik kwartalny — strata operacyjna 2,75 dolarów na akcję po minus 1,53 dol. rok temu, spadek obrotów do 13,99 mld z 15,22 mld — spowodował bessę cen akcji do poziomu najniższego od prawie półtora roku. — Kolejny zestaw fatalnych wyników — stwierdził w nocie dla klientów Nick Cunningham, analityk w Agency Partners i dodał, że „trwa nadal generalne poczucie zamętu”.
Na dodatek, Boeing poinformował o wstrzymaniu do 2023 r. produkcji najnowszego samolotu B777X z powodu kolejnej zwłoki jego wejścia do służby w związku z problemami z certyfikacją i małym popytem. Pierwszy egzemplarz tej maszyny zostanie wydany klientowi w 2025 r., a nie w 2023 r. Koncern jest jednak pewien, że te samoloty odniosą sukces. Prezes Dave Calhoun wyjaśnił, że wstrzymanie produkcji — co będzie oznaczać dodatkowe koszty 1,5 mld dolarów — wynika z dłuższej procedury certyfikacji. Przerwa pozwoli zmniejszyć zapasy w magazynach i liczbę samolotów wymagających przeróbek oraz uruchomić większe moce przy produkcji wersji towarowej B777X F.
– Niepokoi nas, że odroczenie terminu dostaw tych samolotów może umożliwić liniom lotniczym rezygnację z kupna bez płacenia kar umownych — stwierdził Charles Armitage z Citi Research.
Koncern przedłożył urzędowi lotnictwa FAA plan certyfikacji B787 Dreamliner, co przybliża wznowienie dostaw wstrzymanych prawie rok temu z powodu konieczności usunięcia wad konstrukcyjnych i poddania samolotów nowej inspekcji. Kosztowało go to dotąd ok. 5,5 mld dolarów. Boeing nie podał terminu wznowienia dostaw, wskazał tyko liniom i dostawcom, że nastąpi to w II półroczu.
660 mln dolarów wynosił odpis kwartalny na samoloty VC-258, powszechnie nazywane Air Force One, z powodu wyższych kosztów dostawców, problemów technicznych i opóźnień w realizacji. — Boeing nie powinien chyba podejmować tego zestawu wyjątkowego ryzyka, ale jesteśmy tu, gdzie jesteśmy i dostarczymy te wspaniałe samoloty. Uznamy również koszty związane z nimi — stwierdził Calhoun.