Ilker Ayci musi zostać sprawdzony przez służby bezpieczeństwa.

Nie ma znaczenia, że Air India nie jest już linią państwową, bo od końca stycznia należy już do prywatnej Tata Group. Największa indyjska grupa finansowo-przemysłowa od samego początku przejmowania narodowego przewoźnika nie pozostawiała złudzeń: nowym szefem AI będzie cudzoziemiec. Na liście potencjalnych kandydatów byli były prezes British Airways Alex Cruz i Fred Reid, były prezes m.in. Virgin America. Co ciekawe, Turek pojawił się jako ich konkurent dopiero w styczniu 2022. A wymagania wobec nowego prezesa, poza oczywistymi kwalifikacjami na to stanowisko, były oczywiste: zerwanie z jakimikolwiek powiązaniami politycznymi i sukcesy w restrukturyzacji linii lotniczej.

Ayci pasował rzeczywiście idealnie. Miał wprawdzie powiązania polityczne, ale w Turcji, gdzie był doradcą prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, a nie w Indiach. Od 2015 roku, kiedy kierował Turkish Airlines miał już tylko same sukcesy, linia zwiększyła wtedy swoje moce przewozowe i liczbę obsługiwanych kierunków. Bezbłędnie także przeniósł operacje ze starego stambulskiego lotniska na nowe i przeprowadził przewoźnika przez kryzys COVID-19. Turkish Airlines zanotowały w roku 2020 stratę w wysokości 800 mln dolarów, ale były pierwszym przewoźnikiem na świecie, który zanotował zysk za 2021 rok. Co więcej Turkish przeszedł przez pandemię nie zwalniając ani jednego pracownika i nie wziął pomocy publicznej. W Air India Ilker Ayci też nie będzie mógł nikogo zwolnić, bo taki warunek postawił rząd pozbywając się przewoźnika.

Czy jednak wszystko pójdzie po myśli Taty i Ayci? Bo rząd indyjski postanowił dokładnie prześwietlić nowego szefa AI, który swoje stanowisko miał objąć jeszcze w marcu, w każdym razie przed 1 kwietnia. Indyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych właśnie poinformowało, że Ilker Ayci zanim zostanie oficjalnie prezesem AI, musi zostać dokładnie sprawdzony i zyskać akceptację ze strony regulatorów, którzy ustalą, czy nowy prezes nie zagraża indyjskiemu bezpieczeństwu wewnętrznemu. Oprócz tego Ayciego ma sprawdzić także wewnętrzna agencja bezpieczeństwa krajowego Research&Analysis Wing (R&AW).

Według rządowej agencji prasowej PTI, która powołuje się na informacje z ministerstwa, takie sprawdzanie cudzoziemców, którzy mają zająć wysokie stanowiska w indyjskich firmach, to normalna procedura. Tyle że i pozostałe media, nie mówiąc o Tata Group są zaskoczone decyzją rządu, tym bardziej, że indyjska biurokracja znana jest ze swojej skrupulatności i dociekliwości, które odziedziczyli po Brytyjczykach. Więc „prześwietlanie” Ilkera Ayci może długo potrwać.