Tak, jak to było w przypadku najnowszych modeli Airbusa 320, A 380, a nie mówiąc o Dreamlinerach także i najnowszych Bombardierach pojawiły się usterki. Samolot Swissa, który leciał z Zurichu do Manchesteru 19 lipca musiał zawrócić, ponieważ doszło do awarii klimatyzacji. Zdaniem inżynierów Swissa możliwa była kontynuacja lotu, ponieważ normalnie funkcjonowała klimatyzacja zapasowa, ale zdecydowano, że maszyna powinna zawrócić o bazy w Zurichu. Ten sam CS100 już bez żadnych problemów wykonał 20 lipca rejs powrotny do Pragi.
Pierwszy komercyjny lot CS100 Swiss wykonał 15 lipca, ale i wtedy doszło do problemów z zasilaniem, kiedy zostało odłączone naziemne, a piloci jeszcze nie zdążyli włączyć tzw APU. Maszyna wtedy została odepchnięta od rękawa, ale straciła swoją działkę czasową (czas startu) na lotnisku w Zurichu i w efekcie doszło do opóźnienia, bo lotnisko Kloten jest bardzo zatłoczone. Dostawcą APU dla Bombardiera jest amerykańska firma Honeywell.
Zdaniem Swissa te problemy nie są niczym poważnym, to „jak mała dziecięca czkawka", chociaż konieczność odwołania lotów , bądź ich opóźnienie zawsze są traktowane przez przewoźników z całą powagą.
Swój pierwszy lot w barwach Swissa z pasażerami Bombardier CS100 odbył 3 czerwca 2016 ,kiedy przewiózł z Dublina do Zurichu prezesów linii członkowskich Star Alliance i małą grupkę dziennikarzy. Wtedy nie było żadnych opóźnień, a klimatyzacja przez cały czas trwania lotu działała bez zarzutu.
Teraz szefowie Bombardiera mają nadzieję, że mimo małych kłopotów Swissa, na maszynę posypią się zamówienia. W każdym razie w Zurichu na razie pracuje 20 inżynierów i informatyków Bombardiera, którzy mają udzielać wsparcia inżynierom szwajcarskiego przewoźnika. Na lotnisku Kloten znajduje się także magazyn części zamiennych do CSeries, które mogłyby być potrzebne przy ewentualnych naprawach.