Plany rozwoju LOT-u są ambitne. Firma zamierza zwiększyć liczbę lotów do Ameryki Północnej, otworzyć nowe połączenia dalekiego zasięgu i w 2016 r. obsłużyć aż 5,5 mln pasażerów. Zakłada również, że do 2020 r. linie będą rocznie przewozić ponad 10 mln klientów. Pytanie tylko – czy nie przecenia swoich możliwości? O tym, oraz czy Polska potrzebuje nowego centralnego portu lotniczego rozmawialiśmy z Rafałem Milczarskim, prezesem LOT-u.
- Mamy realny plan, który jest skoncentrowany na tym, żeby stać się głównym miejscem, w którym agreguje się ruch całego regionu Europy Środkowej, i mamy do tego bardzo dobre podstawy. Mamy 38,5 mln mieszkańców, dużą populację Polaków mieszkających poza granicami kraju, w tym w Stanach Zjednoczonych, którzy generują bardzo istotny ruch lotniczy – podkreśla Rafał Milczarski.
Więcej samolotów poleci do Azji i USA
LOT planuje znacząco poszerzyć swoją sieć połączeń, w szczególności do Azji i Stanów Zjednoczonych. Konieczny jest zatem zakup nowych samolotów. Flota ma powiększyć się w tym celu o 8 nowych dreamlinerów. - Chcemy oferować połączenia ze wszystkimi kluczowymi hubami świata. Oba kierunki, do Azji i Stanów Zjednoczonych, są bardzo atrakcyjne – zaznacza prezes LOT-u. Jak dodaje, niedawno otworzone połączenia z Japonią dają już bardzo zadawalające wyniki.
Jeśli chodzi o Europę, najsilniejszy nacisk ma zostać położony na cały region Europy Środkowo-Wschodniej. – W wielu krajach tego regionu nie ma przewoźnika, który wykonuje bezpośrednie połączenia longholowe, więc to jest nasz naturalny rynek - mówi.