Jak ważne jest dla lotniska posiadanie silnego przewoźnika, jakim są Austrian Airlines, dodatkowo wspieranego przez Grupę Lufthansy? Na ile to pomogło w odzyskiwaniu połączeń lotniczych w czasach, kiedy pandemia jeszcze się nie skończyła?
W czasach Covid-19 Austrian Airlines okazały się dla nas znacznie ważniejsze, niż było to przed wybuchem tego kryzysu. Ich udział w ruchu na naszym lotnisku sięga 50 proc., czyli jest to praktycznie tak samo, jak w przypadku Lotniska Chopina i LOT-u. Na początku kryzysu konieczny był transport artykułów sanitarnych, a wystarczające moce cargo do natychmiastowego wykorzystania miał tylko Austrian, który latał do Chin, do Indii. Ale nawet teraz, kiedy rynki lotnicze powoli się otwierają, nasz przewoźnik stara się zrobić wszystko, aby Wiedeń utrzymał status centrum przesiadkowego dla Europy Środkowej i Wschodniej. Taki status mieliśmy jeszcze przed pandemią. To w Wiedniu właśnie pasażerowie z naszego regionu najczęściej przesiadali się w rejsach do Stanów Zjednoczonych czy do Europy Zachodniej. Bez Austriana nie byłoby tego biznesu.
Kiedy rząd austriacki zdecydował się na pomoc publiczną dla Austriana, postawił kategorycznie warunek: mają zniknąć połączenia krótkodystansowe. A to przecież na nich linie i lotniska zarabiają najwięcej?
Modelem biznesowym tak Austriana, jak i naszego lotniska są właśnie transfery. I rzeczywiście przyjmując rządową pomoc, linia musiała zrezygnować z lotów na trasach Salzburg–Wiedeń i Graz–Wiedeń. Moim zdaniem decyzja była bezpodstawna. Jak wynika z opinii Eurocontroli, zrzeszającej agencje nawigacyjne, krótkie loty, czyli takie poniżej 500 km, to jedynie 4 proc. wszystkich emisji CO2, jakie są na koncie europejskiego transportu lotniczego. Z kolei ponad 90 proc. pasażerów z krótkich lotów przesiada się na dłuższe połączenia i lecą np. do Moskwy, Nowego Jorku czy Chin.
Podobna jest sytuacja z lotniskiem w Koszycach, którym także zarządzamy. I 93 proc. pasażerów lecących stamtąd do Wiednia przesiada się na kolejne rejsy. Nie zmienia to faktu, że jesteśmy wdzięczni rządowi, że wsparł finansowo Austrian Airlines, bo to kluczowa firma dla naszej gospodarki. Tak samo jest przecież w przypadku LOT-u i Polski. Bo potrzebujemy kontaktów ze światem.