Reklama
Rozwiń
Reklama

Brutalność i płacz Zbigniewa Bońka

Wata szklana

Publikacja: 13.07.2010 14:49

Świat zwariował na punkcie piłki nożnej i rozmowy na jej temat coraz bardziej przypominają obłęd naszej polityki.

„Ja nie należę do tej partii, która chciałaby z piłki nożnej zrobić basket, koszykówkę czy coś innego” – powiedział Zbigniew Boniek w poniedziałkowych „Faktach po Faktach”. Zdaniem piłkarza polityka futbolowa powinna być ostra i bezwzględna: „Jakbym grał o mistrzostwo świata z polską drużyną, to też grałbym twardo, po męsku. Czasami chciałbym powstrzymać akcję przeciwnika, jeżeli byłaby niebezpieczna, bo to jest jedyny mecz w moim życiu. Bardzo się dziwię tym, którzy chcieliby oglądać grę bezkonfliktową, ładną, która by się skończyła 3:3. Wszyscy by się głaskali, wszyscy by się kochali. W piłce nożnej są starcia, jest bezpośredni kontakt. I z uśmiechem patrzę na tych, którzy chcieliby oglądać finał cukierkowaty, gdzie wszyscy wszystkich szanują. To jest nie do pomyślenia”.

A ja uważam, że do pomyślenia, choć z pewnością należę do tych, z których sławny Zibi się śmieje. Bo ja chciałbym oglądać ładną grę, w której piłkarze by się szanowali, a sześć bramek rozłożonych po równo to bardzo dobry wynik.

Recepta na sukces polityki futbolowej jest według Bońka prosta: „Rząd hiszpański wprowadził bardzo dobre udogodnienia dla drużyn piłkarskich, i nie tylko. Proszę wziąć pod uwagę, że obcokrajowcy, którzy przyjeżdżają, i nie tylko oni, bo wszyscy piłkarze, płacą dużo niższe podatki niż wszyscy inni”.

Nasz rząd też nieźle kopie, ale mam nadzieje, że niższe podatki dla piłkarzy skieruje na aut. A jednak, jak na piłkarskiego macho, Zibi zaskoczył mnie w jednej sprawie: „Co to za mężczyzna, który nie potrafi płakać. My się czasami łez wstydzimy, ale łzy szczęścia są zawsze łzami fantastycznymi”. Czyli najpierw kopiemy przeciwnika, najlepiej w klatkę piersiową, że aż dudni, a potem my płaczemy ze szczęścia, a on z bólu.

Reklama
Reklama

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/lutomski/2010/07/13/brutalnosc-i-placz-zbigniewa-bonka/]blog.rp.pl/lutomski[/link]

Świat zwariował na punkcie piłki nożnej i rozmowy na jej temat coraz bardziej przypominają obłęd naszej polityki.

„Ja nie należę do tej partii, która chciałaby z piłki nożnej zrobić basket, koszykówkę czy coś innego” – powiedział Zbigniew Boniek w poniedziałkowych „Faktach po Faktach”. Zdaniem piłkarza polityka futbolowa powinna być ostra i bezwzględna: „Jakbym grał o mistrzostwo świata z polską drużyną, to też grałbym twardo, po męsku. Czasami chciałbym powstrzymać akcję przeciwnika, jeżeli byłaby niebezpieczna, bo to jest jedyny mecz w moim życiu. Bardzo się dziwię tym, którzy chcieliby oglądać grę bezkonfliktową, ładną, która by się skończyła 3:3. Wszyscy by się głaskali, wszyscy by się kochali. W piłce nożnej są starcia, jest bezpośredni kontakt. I z uśmiechem patrzę na tych, którzy chcieliby oglądać finał cukierkowaty, gdzie wszyscy wszystkich szanują. To jest nie do pomyślenia”.

Reklama
Telewizja
Gwiazda „Hotelu Zacisze” nie żyje. Prunella Scales miała 93 lata
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Telewizja
Nagrody Emmy 2025: Historyczny sukces 15-latka z „Dojrzewania”. „Studio” i „The Pitt” najlepszymi serialami
Telewizja
Legendy i nieco sprośności w nowym sezonie Teatru TV: Fredro spotyka Mickiewicza
Telewizja
Finał „Simpsonów” zaskoczył widzów. Nie żyje jedna z głównych bohaterek
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Telewizja
„The Last of Us” bije rekord w Ameryce, a zagrożenie rośnie
Reklama
Reklama