Tim Conahan, najsłynniejszy Santa Claus Ameryki, jest człowiekiem instytucją i zwolennikiem profesjonalnego kształcenia kandydatów do zawodu.
– To mój czterdziesty rok w roli Świętego Mikołaja – wyznaje Tim w filmie. – Dziesięć lat temu zapuściłem brodę, żeby wyglądać bardziej naturalnie. Biznes się rozkręcił tak bardzo, że potrzebowałem kogoś do pomocy. Wtedy przekonałem się, że wielu Mikołajów nie miało żadnej wiedzy o tym. Napisałem książkę „Jak być św. Mikołajem", a potem otworzyłem szkołę.
Uczy w niej, jak odpowiednio się ucharakteryzować, jak nawiązać kontakt z dzieckiem i jego rodzicem. Niezbędna jest też umiejętność adaptowania się do lokalnych warunków – czasem rogi renifera zastępują kły słonia, a zaprzęg – biały śmigłowiec ONZ. Jednak każdego Mikołaja obowiązuje tradycyjny czerwony strój – nawet gdy poci się z gorąca.
Bożonarodzeniowi święci mają nawet coroczny kongres, na którym debatują nad perspektywami swego zawodu. Jego tradycja sięga 1958 roku. Każdego roku
25 lipca w Kopenhadze spotyka się około 100 św. Mikołajów z całego świata. Wśród omawianych problemów są i takie jak średni ciężar worka z prezentami oraz międzynarodowe normy przewodów wentylacyjnych. Nie ma wątpliwości, że takie dylematy pochłaniać mogą tylko prawdziwych pasjonatów zawodu. Spotykają się jeszcze raz w roku, w równie podniosłych okolicznościach – na bożonarodzeniowych igrzyskach w Norwegii. Wśród dyscyplin: rzut workiem z prezentami, wyścigi sań. Szkoda tylko, że tych fascynujących zmagań nie transmituje żadna telewizja...