13 grudnia 1981 roku teatry zostały zamknięte, zawieszono produkcję filmową. W poczynaniach reżimowej telewizji większość artystów nie chciała brać udziału. Nie składali jednak broni. Maciej Rayzacher opowiada, jak w czasie internowania w Jaworzy wystawiał „Dziady” Mickiewicza.
– W fantastycznej obsadzie, która już chyba nie ma szans na powtórzenie – śmieje się po latach. – Bronisław Komorowski grał Konrada, Tadeusz Mazowiecki – Ducha, występował też Stefan Niesiołowski.
W Muzeum Archidiecezji Warszawskiej powstała prężnie działająca scena, na której codziennie odbywały się koncerty. Aktorzy regularnie występowali w warszawskim kościele św. Stanisława Kostki. Tu Danuta Rinn śpiewała jeden z hymnów „Solidarności” – „A te skrzydła połamane”.
Anna Nehrebecka, Katarzyna Łaniewska, Krzysztof Kolberger i dziesiątki ich kolegów wyruszali w wielotygodniowe tournée po Polsce, bo widzowie spragnieni byli słów otuchy, którą niosła poezja. Emilian Kamiński, Andrzej Piszczatowski, Ewa Dałkowska stworzyli Teatr Domowy występujący w mieszkaniach i gromadzący komplety publiczności. – Na koniec, po przedstawieniu, były datki wrzucane do kapelusza – wspomina Andrzej Piszczatowski. – Dzięki temu mogliśmy płacić honoraria autorom.
Dla startujących w zawodowe życie młodych, nieznanych jeszcze aktorów stan wojenny był jednak kataklizmem. – W jednym momencie wszystko się zawaliło. Nie miałem mieszkania, pracy, filmu i pieniędzy – wspomina Artur Barciś. – A właśnie wygrałem zdjęcia próbne do serialu „Odlot”, w którym grałem główną rolę – człowieka, na którego wali się historia, czyli Sierpień ’80.