Wprawdzie skończyła się już żałoba narodowa, ale myślę, że wielu osobom trudno będzie po tej tragedii tak z dnia na dzień powrócić do codziennych zajęć. Długo jeszcze trwać będzie czas refleksji i potrzeba wyciszenia. Źle będziemy reagować na agresję polityków.

Wielkie zadanie mają przed sobą media, aby nie podjudzały do waśni, nie prowokowały, ale skupiły się na informacji i rzetelnej analizie zachodzących zjawisk. Nawet jeśli nie wzrośnie od tego oglądalność. Jeden z publicystów napisał w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, że czas już skończyć z tą mitologią IPN w filmach i Teatrze Telewizji. To jakaś bzdura! Programy i filmy historyczne oraz telewizyjna Scena Faktu nie mitologizują IPN. Odsłaniają prawdę przez lata zakłamywaną. Dopiero taka tragedia jak ta pod Smoleńskiem przywraca właściwą optykę.

Zapominamy, że Adam Mickiewicz w „Dziadach” nauczył nas, że będąc poetą, można być wnikliwym obserwatorem rzeczywistości. Można wymienić takie nazwiska, jak Nowosilcow czy Sobolewski, i wskazać kto był zdrajcą, a kto bohaterem. Film „Katyń” Andrzeja Wajdy był w Polsce krytykowany za to, że jest bardzo podręcznikowy. A przecież dzięki tej produkcji świat dowiedział się dużo więcej o Katyniu.

Były też dyskusje na temat „Generała Nila” i „Popiełuszki”, które zanegowały zasadność edukacyjnej roli kina i telewizji. To jakieś nieporozumienie. Film „Generał Nil” (niedziela, Canal+, godz. 20.00), za który wraz z reżyserem Ryszardem Bugajskim otrzymaliśmy niedawno nagrody Festiwalu Filmowego w San Francisco, stał się ważną lekcją historii. Przekonałem się o tym podczas licznych spotkań z widzami.

Polecam serial Andrzeja Trzosa-Rastawieckiego o marszałku Piłsudskim ze Zbigniewem Zapasiewiczem i Mariuszem Bonaszewskim w roli tytułowej (TVP Kultura, poniedziałek, godz. 8.05). A także niezwykłą opowieść z historii najnowszej, czyli „Rozmowy z katem” Kazimierza Moczarskiego w poniedziałkowym Teatrze Telewizji (TVP 1, godz. 20.25).