Jest ich siedem. Są różnej wielkości. Mają dyskretną wysokość – 20 cm – i potrafią unieść najcięższą scenografię wraz z aktorami. Na dodatek poruszają się bezszelestnie. Przede wszystkim jednak są niezwykle precyzyjne.
– Byłem świadkiem, jak podobne platformy spotkały się w wielkiej hali i zatańczyły walca
– opowiada Daniel Wyszogrodzki, kierownik literacki Romy i zarazem autor polskiego przekładu „Les Misérables”, musicalowej wersji „Nędzników“ Wictora Hugo. Jej warszawska premiera już we wrześniu.
[srodtytul]W operze i na szańcu[/srodtytul]
Wyszogrodzki uczestniczył w spotkaniach ze szwedzką firmą, która realizuje zamówienie dla stołecznego teatru. Niewinnie wyglądające platformy są w rzeczywistości złożonymi technicznie urządzeniami. Sekwencje ich ruchu określa i kontroluje komputer, ale potrafią się też samosterować. Dzięki laserowym czujnikom, które przy każdym obrocie – a robią ich kilkaset na minutę – sprawdzają swoje położenie wobec innych obiektów.